piątek, 3 lutego 2012

Rozdział X - Ślizgon i Gryfonka

Kiedy pchnęła drewniane drzwi baru zimny wiatr owionął jej twarz. Jednak była tak wzburzona, że nawet nie zwróciła uwagi na panujący chłód. Wcisnęła dłonie głęboko do kieszeni i ruszyła prosto przed siebie wbijając ze złością wzrok w czubki swoich butów.
Na brukowanych uliczkach było prawie pusto – słońce zapadało się w horyzont.
Kolorowe liście okrywały drogę, co chwila z cichym szumem wzbijając się w powietrze. Lekko wirując omotały bruk i wolno opadały na ziemię.
Właśnie to Ivy najbardziej lubiła jesienią. Barwne liście przykrywające trawniki i lekkie słońce przebijające się przez grube warstwy chmur. Jednak teraz nawet nie zwróciła na to uwagi. Była zbyt zirytowana.
Nie chciała dłużej siedzieć w Trzech Miotłach i wysłuchiwać jak Abigail próbuję umówić ją z jakimś Puchonem od siedmiu boleści, ani głupich komentarzy ze strony Jamesa i Davida.
Nie znosiła bali, ani tego typu przyjęć, na których wszystkie dziewczęta wyglądem starają zwrócić na siebie jak największa uwagę. Ivy nie mogła zrozumieć dlaczego męczą się w niewygodnych sukniach i wysokich butach, tylko aby przykuć uwagę takiego bezmózga jak na przykład James. 
Zdenerwowała ją też reakcja Abigail kiedy powiedziała, że nie idzie na bal - zdziwiło ją to co najmniej tak jakby zobaczyła  kosmitę. Wiele osób tam się nie wybierało, więc nie było to niczym nienormalnym. A poza tym zgodziła się na pójście z nią do baru, mogła nie okazywać swojej „wdzięczności” w ten sposób. 
Chciała przestać o tym myśleć, ale jakaś mała jej cząstka chciał znać powód dla którego Abigail w ogóle ją o to poprosiła. Przecież na pewno nie ze względów towarzyskich.
Niespodziewanie ktoś mocno szturchnął ją w ramie. To wyrwało ją z zamyślenia i podniosła głowę.
-Przepraszam.-usłyszała niedbałe mruknięcie za sobą. Automatycznie odwróciła się w stronę głosu. Jednak nie zwróciła uwagi na nieznajomego przechodnia, który ją potrącił, tylko na kogoś kto prędko przepychał się przez tłum by po chwili skręcić w boczną uliczkę. Bez namysłu ruszyła za nim. . To była jej szansa,  by odzyskać księgę. Byłą nawet skłonna użyć siły.                                                                                                                                          
Kiedy wreszcie dotarła do pustej alejki,  zobaczyła skrawek długiego czarnego płaszcza znikającego za rogiem. Pognała w tamtym kierunku, w miarę możliwości starając się cicho stawać kroki.



Zatrzymała się, i wstrzymała oddech. Oparła dłonie na zimnym murze i lekko wychyliła się zza ściany.
To co ujrzała zupełnie zbiło ja z tropu.
Tak jak oczekiwała zobaczyła Malfoya, jednak cel jego wędrówki bardzo ją zaskoczył. Prędzej spodziewałaby się zobaczyć go w jakimś szemranym towarzystwie kupującego nielegalne eliksiry, niż obejmującego się czule z rudowłosą dziewczyną w zupełnie odludnym miejscu. Najpierw, Ivy miała zamiar zmusić go do oddania jej księgi, jednak teraz definitywnie postanowiła jak najszybciej stąd odejść.
Nie zdążyła się nawet ruszyć, gdyż w tym momencie Lily ją zauważyła. W jej orzechowych oczach momentalnie pojawiła się złość. Ślizgon czując, że coś jest nie tak, przestał przytulać  dziewczynę i odwrócił się.  Ivy skamieniała.
-Czemu tu stoisz? – zapytała  podnosząc brwi, a zaraz dodała – a w ogóle kim jesteś?
-Ja...eee....- odezwała się Ivy, jąkając się z zażenowania.
-A ja wiem kto to – wtrącił się Malfoy z szyderczym uśmiechem – to ta niedorajda z waszej drużyny. Wasza przecudowna szukająca. – dodał głosem przesyconym sarkazmem.
Przez chwilę panowała napięta cisza.
-Zaraz...-powiedziała w zamyśleniu Lily, a potem niespodziewanie  podniosła głos– Już wszystko rozumiem! Jak wspaniale! Świetnie to przemyśleliście! Naprawdę on myśli, że jestem jakąś durną idiotką?!
Ivy wyglądała na tak samo zdezorientowaną, co Scorpius, który lekko nachylił się w stronę Lily.
-O kim mówisz? – mruknął w jej kierunku, jednak Ivy to dosłyszała.
-A jak myślisz, idioto?! – warknęła –  mówię o moim kochanym braciszku, który jak zwykle wtrąca nos w nie swoje sprawy!
-Ale, co on ma z  tym wspólnego? – zapytała impulsywnie Ivy, jednak od razu pożałowała.
-Jeszcze głupio się pytasz -  powiedziała robiąc parę kroków w jej kierunku – Jak można być tak bezczelnym? Najpierw tu przychodzisz, a potem udajesz  idiotkę. W sumie skoro się z nim zadajesz to musisz nią być...
- To chyba ty jesteś niespełna rozumu skoro zadajesz się ze Ślizgonem. A i tak nie wiem o czym mówisz. Wcale się  z twoim bratem nie zadaje.- odparła bardziej pewnym siebie tonem.
- Nawet nie próbuj kłamać, wiem, ze ci kazał.
-Co takiego?
-Wiem, ze wynajął cię żebyś nas śledziła!
Ivy wybuchnęła śmiechem, a Lily zacisnęła pięści ze złości.
-Naprawdę jeszcze nie straciłam rozumu, żeby usługiwać Jamesowi.
-A więc czemu tu jesteś?
-Chciałam...-zaczęła, lecz głos ponownie uwiązł jej w gardle. Nie chciała by kolejna osoba wiedziała o książce. „A jeśli Malfoy jej powiedział?” – pomyślała i  nabierając powietrza w płuca zaczęła jeszcze raz. - Nie śledziłam was...                                                                  

                                                                       ***

Zimny wiatr był bezlitosny dla włosów Abigail, szarpiąc nimi w różne strony. Jednak nie przeszkadzało jej to, a wręcz przeciwnie lubiła taką pogodę. Lubiła, gdy wszystko powoli obumierało chcą uchronić się przed nadchodzącym mrozem i zimą. Wtedy wszędzie panował spokój i wszechogarniająca cisza, to było cudowne i tak piękne, że trudno było jej to opisać to słowami.  A poza tym padał śnieg.
Abigail szła niewydeptaną uliczką, w którą wcześniej widziała jak skręca Ivy, czuła się winna tak szybkiego opuszczenia baru przez blondynkę. Miała nadzieję, że uda jej się ją przeprosić i jakoś udobruchać.
Nie powinna nawet zaczyna tematu balu. Było oczywiste, że Ivy nie lubi tego typy imprez, bo gdyby było inaczej, byłaby na zeszłorocznych balach. Naprawdę ją lubiła, ale nie była pewna czy Gryfonka to odwzajemnia. Choć odpowiedź była oczywista, Ivy raczej za nią nie przepadała. A może ona nikogo nie lubiła?
Jednak to nie był jej jedyny cel.
Okropnie ciekawiło ją dlaczego Ivy włóczy się po obrzeżach wioski. To było trochę dziwne. Nawet bardzo, zważając na to, że już zaczynało się ściemniać i powinni wracać do zamku. A Ivy nigdy nie łamała regulaminu. A przynajmniej tak wydawalo się Abigail.
Na końcu uliczki Ruda wyraźnie dostrzegała postać Ivy. Przyspieszyła chcąc jak najszybciej ją dogonić. Chwilę później Puchonka zdała sobie sprawę, iż dziewczyna z kimś rozmawia, widząc jak ta porusza ustami, lecz była zbyt daleko by cokolwiek usłyszeć. W Abigail wzbierała ciekawość, chciała się dowiedzieć kto stoi za budynkiem i z kim rozmawia dziewczyna. Ivy była zbyt pochłonięta konwersacją by zwrócić uwagę na cokolwiek wokół niej. Wyglądała na wzburzoną.
-A więc czemu tu jesteś?
„Czyżby to...?”
-Chciałam... Nie śledziłam was - mówiła niepewnie Ivy, a jej policzki stały się jeszcze bardziej czerwone. Abigail chciała coś powiedzieć, ale nie chciała przerywać im tej ciekawej rozmowy. W końcu postanowiła podejść i się przywitać.
-Śledzisz nas! - usłyszała poirytowany dziewczęcy głos, znała go ale nie mogła skojarzyć skąd....Abigail w tym momencie uznała, że trzeba pomóc Ivy wnioskując z jej zachowania, że ma jakieś  kłopoty.
Zrobiła kilka śmiałych kroków do przodu wychodząc zza kamiennej ściany budynku. Kiedy zobaczyła rozmówców dziewczyny poczuła się lekko zawiedziona. Spodziewała się czegoś bardziej interesującego. Mimo wszystko szła dalej. W momencie gdy cała trójka zauważyła jej obecność, poślizgnęła się na błocie i wyładowała w tej okropnej ciemnej mokrej breji. Całą trójka  nagle zamilkła.
-Em...Cześć! – zawołała starając się ukryć lekkie zawstydzenie i szybko podniosła się z ziemi. Abigail spojrzała w dół i oceniła swój stan. Kiepsko. Nawet gorzej. Strzepnęła mocno rękę, by pozbyć się z niej chociaż trochę błota.
Abigail spojrzała na osobę z którą Gryfonka rozmawiała. Było to siostra Jamesa, Lily Potter, która teraz obdarzyła je morderczym spojrzeniem. Obok stał Scorpius. Zerknęła na niego. W sumie to już wiedziała dlaczego Lily-Gryfonka, umówiła się ze Scorpiusem-Ślizgonem - był wyjątkowo ładny.
-No proszę...-wycedziła Lily, jednak po chwili dodała jakby coś sobie uświadamiając -pewnie mój brat obie was nasłał, co?-warknęła a w jej brązowych oczach iskrzyła się złość. Nim którekolwiek z nich zdążyło się odezwać, ktoś im przerwał
-Nie prawda, nie kazałem im...



~*~
Wybaczcie, że ta długo, mamy nawał zajęć w szkole, ale niedługo ferie, więc będzie trochę czasu by coś napisać.
Mamy nadzieję, że rozdział się podobał. Tak, wiemy, że jest okropnie krótki, ale póki co musi wam wystarczyć.

9 komentarzy:

  1. Piszcie częściej rozdziały

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak wyżej!!!
    Odcinek bardzo fajny.... Zapowiada się bardzo ciekawie!!!! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieję, że będziecie częściej pisać, bo ten rozdział był świetny! Trochę wkurzyła mnie Lily tym swoim głupim oskarżeniem, ale cóż, ludzie są nieufni;)
    Szkoda, że Ivy nie zdołała dowiedzieć się czegoś o księdze;) No i ta końcówka, po której chcę się ciąg dalszy...
    Dziewczyny, piszcie koniecznie nowe notki, a szczególnie, że macie ferie. Pozdrawiam was serdecznie:*

    OdpowiedzUsuń
  4. kiedy nowy odcinek?

    OdpowiedzUsuń
  5. Plissss, napiszcie nowy rozdział:( Za każdym razem jak wstawiacie nowy rozdział, to ja już nie pamiętam, co się wydarzyło w ostatnim:/

    OdpowiedzUsuń
  6. Przyznam, że dopiero teraz natrafiłam na twój (czy też wasz?) blog. Bardzo lubię opowiadania fanfiction, a to szczególnie przypadło mi do gustu. ^^ Tak niewielu jest ludzi, którzy potrafią naprawdę dobrze opisać hogwarcki świat... -.-
    Poczytam sobie jeszcze. :D

    OdpowiedzUsuń
  7. O kurczę,ale wpadka! Świetnie to przedstawilaś!

    OdpowiedzUsuń
  8. "W momencie gdy cała trójka zauważyła jej obecność, poślizgnęła się na błocie i wyładowała w tej okropnej ciemnej mokrej breji."-skąd ja to znam xddddd rozdział ciekawy i fajny ciekawe co bedzie dalej!!!A Lily mnie juz wkurza tym swoim zachowaniem myśląc że James nasyła na nia każdego aby ja sledził.Co ona sobie?Że co?Pępkiem jest swiata?PFFFF....Wkurza mnie już bardziej niż Abigail na poczatku -,-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wstęga Deszczu29 marca 2014 07:30

      Po prostu jest wkurzona. Gdybyś poznała ją w innym nastroju być może by ci się spodobała.

      Usuń