środa, 25 maja 2011

Rozdział V - Tajemnica i wywabienie z pokoju


-Mandragora...- wysapała do Grubej Damy, która nawet nie drgnęła, w ramach swojego obrazu.
Ivy zgięła się w pół, oddychając ciężko ze zmęczenia. Pędziła tutaj ile sił w nogach, w ręku trzymała książkę. Klejnoty na okładce błysnęły wesoło.
Przez całą drogę bała się, że spotka Irytka, woźnego lub co gorsza, dogonią ją James i David. Tego ostatniego akurat najmniej się obawiała, bo była szybka, jak na szukającego przystało. Chociaż była już tak blisko, ciągle rozglądała się na boki.
-Madragora! –wymówiła hasło ponownie, dysząc ciężko, dopiero wtedy kobieta na obrazie otworzyła oczy, a ona automatycznie schowała książkę za plecy. 
-Wiesz która jest godzina?! - wydarła się zirytowana i zaczęła żywo gestykulować. Wyglądała na całkowicie wypoczętą - Przerwałaś mi sen! A uczniom nie wolno przebywać o tej godzinie poza dormitorium! 
-Przepraszam, nie chciałam...Ale podałam ci hasło, więc wpuść mnie! - zażądała zdenerwowana Ivy oglądając się za siebie. Ciemny korytarz chwilowo był pusty. Chwilowo.
-Trzeba było pomyśleć o tym wcześniej. - odparła obrażona kobieta, a inne obrazy również zaczęły się budzić i głośno wyrażać swoje niezadowolenie.
-Proszę, wpuść mnie. – nalegała, gdy osoby z portretów zaczynały robić coraz to większy hałas. Gruba Dama zamknęła oczy i zdawała się ją ignorować - Bo pójdę do dyrektorki! - palnęła nagle, zupełnie bez zastanowienia, ale ku jej zdumieniu podziałało. Strażniczka sapnęła głośno z przerażenia
-No dobrze, już dobrze, wchodź! - rzekła i wpuściła ją do środka.
-Dziękuje – szepnęła i uśmiechnęła się lekko. Była w ciemnym Pokoju Wspólnym, który był zupełnie pusty. Odetchnęła z ulgą – przynajmniej nie będzie musiała tłumaczyć swojego nocnego wypadu do biblioteki. To byłaby wielka sensacja: zawsze cicha i grzeczna dziewczyna, która jeszcze nigdy nie złamała regulaminu, ignoruje go i organizuje sobie nocną przechadzkę po zamku wraz z Jamesem i Davidem, tego samego dnia, w którym zaatakowała komentatorkę i dostała szlaban.
Pewnie zaraz zaczęły by się plotki, że chodzi z obydwoma naraz, a tego by nie zniosła. Chociaż James i tak zmieniał dziewczyny jak rękawiczki, więc długo by to nie potrwało. Tak swoją drogą to nie rozumiała dlaczego tyle dziewczyn się za nimi ugania.
Gdy obraz powoli się zamykał, usłyszała kroki. Obróciła się szybko i przez szparę, zobaczyła na końcu korytarza Jamesa i Davida zmierzających w jej stronę. 
Gdy ją dostrzegli przyśpieszyli kroku, jednak nim zdążyli do niej dojść, drzwi się zamknęły, a ona już biegła przez pusty Pokój Wspólny do swojego dormitorium. Obróciła głowę, nawet się nie zatrzymując; wejście wciąż było zamknięte. Domyśliła się, że Gruba Dama właśnie robiła im wykład. I dobrze im tak, przemknęło jej przez myśl.
Czmychnęła na górę i cicho weszła do swojej sypialni zamykając drzwi. Oparła się o nie i zamknęła oczy. Głośno wypuściła powietrze z ust. Serce wreszcie się uspokoiło i przestało wybijać szaleńczy rytm, który towarzyszył jej odkąd wyszła z łóżka. Przez chwilę nawet zapomniała o książce, która trzymała w ramionach, poczuła taką ulgę. Zdobyła ją!
-Co robisz? - usłyszała zaspany głos z jednego z łóżek.
Ivy aż podskoczyła i błyskawicznie schowała książkę za plecami jak uprzednio przy Grubej Damie, jednocześnie obracając się do źródła głosu.
To była Alisa Campbell. Serce podskoczyło jej do gardła, ale jednocześnie poczuła ulgę, że to tylko ona. Dziewczyna miała lekko podniesioną głową i patrzyła na nią ospale.
-Nic, nic śpij -Odpowiedziała cicho. Nie była pewna czy Alisa w ogóle to usłyszała, ale na szczęście zasnęła z powrotem  zanim Ivy zdążyła dokończyć zdanie.
Na palcach weszła do swojego łóżka zasłaniając szkarłatne kotary i cała przykryła się kołdrą. Wyjęła książkę i nagle poczuła ekscytację na myśl co znajdzie w  środku. Musiało tam być coś niesamowitego! Coś tak tajemniczego i niedozwolonego, że ktoś ukrył ją w takim miejscu! Była w Dziale Ksiąg Zakazanych, w dziwnej skrytce pod klapą w podłodze... Musi być naprawdę wyjątkowa...Zagryzła wargę i jeszcze raz spojrzała na cudowną okładkę, na której nie widniało nazwisko autora ani tytuł. A może to rzeczywiście pamiętnik? - pomyślała nagle. Lecz zaraz ten pomysł uznała za głupi, bo kto zostawiłby taki pamiętnik, w takim dziwnym miejscu? Tam na pewno jest coś znacznie bardziej wartościowego niż czyjeś zapiski o swoim życiu.
Poczuła miłe uczucie w sercu, kiedy bardzo delikatnie otworzyła książkę na pierwszej stronie.
I nagle stało się coś bardzo dziwnego.
Nim zdążyła coś zobaczyć, lodowaty podmuch powietrza przeleciał nad jej łóżkiem szybko przekręcając karty księgi, która po chwili zamknęła się z trzaskiem. Wiatr zawył przeraźliwie.
Przerażona odgarnęła kołdrę z głowy i podniosła się do pozycji siedzącej. Gwałtownym ruchem odsłoniła czerwone zasłony wokół łóżka i ze strachem rozejrzała się po pokoju. Nic się nie zmieniło: Alisa i reszta dziewczyn spały. Jedyną dziwną rzeczą w tym wszystkim było to, że okno było szczelnie zamknięte.
Poczuła jakby ktoś położył jej lodowatą dłoń na karku. Jej ciało przeszedł dreszcz. Nagle ta ciemność zdała jej się jeszcze bardziej nieprzyjazna i złowroga niż zwykle, tak jakby czaiło się tam coś okropnie złego. Tętno znowu przyśpieszyło. Podciągnęła ciepłą kołdrę pod samą szyję, trzymając w pogotowiu różdżkę. Jeszcze przez chwilę rozglądała się z trwogą po sypialni.
W końcu dało o sobie znać zmęczenie i chcąc, nie chcąc położyła się z powrotem , ale tym razem czuła niepokój. Niepokój, który sprawiał, że czuła się jak w zupełnie obcym miejscu, a nie jak w swoim bezpiecznym, przytulnym dormitorium na szczycie wieży.
Ponownie otworzyła księgę. Tym razem nic się nie stało. Natychmiast pomyślała, że musiał to być po prostu zbieg okoliczności. To przeraźliwe wycie wiatru...była już tak zmęczona, że może sobie po prostu to ubzdurała, a może na chwilę zasnęła i to był tylko zły sen? Na pewno to tylko je wybujała wyobraźnia.... Trochę ją to uspokoiło, chociaż tak naprawdę wcale w to nie wierzyła.
Zaczęła powoli przekręcać idealne śnieżnobiałe kartki. Były puste. Z lekkim uczuciem zawodu przekręciła wszystkie strony, ale kiedy nic nie znalazła zamknęła księgę.
Czemu ktoś ją tak dobrze ukrył skoro była pusta? I najważniejsze: kto to zrobił i dlaczego? Spojrzała jeszcze raz na piękną okładkę. I z czego jest zrobiona? Pomyślała, gdy pogładziła dłonią złota oprawę. Mogła się założyć, że żaden krawiec nigdy nie widział podobnego materiału.
Zdjęła kołdrę z głowy i wpatrzyła się w sufit, jednocześnie gładząc księgę.
Czemu była ukryta akurat w bibliotece? I czyją była własnością?
Rozmyślała tak aż do świtu, jednak nie znalazła rozwiązania zagadki.
Jednego była pewna: Ta książka na pewno skrywa jakąś tajemnicę.

                                                                    *  *  *


Był ciepły sobotni poranek, a ona prawie nie spała poprzedniej nocy, jednak była zbyt podekscytowana by odczuwać zmęczenie. Wspominając wczorajszy wieczór, nie mogła uwierzyć w to co się stało. Z jednej strony była zmartwiona obecnością Abigail, Jamesa i Davida, a z drugiej strony w jakiś dziwny sposób cieszyła się, że ich spotkała. Nie wiedziała dlaczego, przecież nigdy ich nie lubiła, a jeszcze po tym co nawymyślała Abigail.... Wyjaśniła sobie to w ten sposób, że po prostu potrzebowała jakiegokolwiek towarzystwa, a oni zawsze zdawali się nieosiągalni dla kogoś takiego jak ona. Jednak
najbardziej niepokojące w tym wszystkim było to, że odczuwała pewna dumę z tego, że odważyła się złamać szkolny regulamin. Gdyby nie miała dowodu w postaci książki, to zapewne pomyślałaby, że to po prostu kolejny, nierealny sen. A jednak była to prawda i to sprawiło, że na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. 
Wcześniej upewniwszy się, że jest sama wyjęła księgę spod poduszki. Wyglądała tak samo pięknie jak wczoraj w nocy tyle, że teraz iskrzyła się jeszcze mocniej w świetle porannego słońca wpadającego przez okno. W tym samym momencie pomyślała, że trzeba coś zrobić, żeby nie wyglądała w ten sposób, bo ktoś od razu zwróciłby na nią uwagę. To był tylko środek bezpieczeństwa, bo zamierzała zawsze mieć ją przy sobie w torbie na książki, a może nawet zabezpieczyć paroma zaklęciami. 
Niespodziewanie drzwi się otworzyły i do środka weszła Alisa - jej współlokatorka. Na szczęście w porę zdążyła schować księgę z powrotem. Gdy zobaczyła ją siedzącą przy łóżku przywitała się z nią, wzięła coś ze swojej szafki i wyszła z dormitorium zamykając drzwi. Ivy odetchnęła. Właśnie chciała sięgnąć po księgę spowrotem, gdy drzwi ponownie się otworzyły i pojawiła się w nich głowa Alisy.
-Aha, zapomniałam o czymś.
Ivy spojrzała na nią pytająco, nie mogąc doczekać się, by zostawiła ją samą. Tak bardzo chciała sprawdzić czy nic nie przeoczyła w kartach książki...
-Twój kot to ten mały, czarny, z czerwoną obróżką, tak?
-Tak, a co? - odpowiedziała zaskoczona takim pytaniem. Czemu w takim momencie musi pytać ją o takie rzeczy? Niech już wyjdzie...
-Bo trochę znęcają się nad nim w Pokoju Wspólnym - odparła niepewnie oczekując jej reakcji, jednak sekundę później, szybko się wymknęła tłumacząc, że umówiła się z kimś i musi już iść. 
Wcześniejsze zniecierpliwienie błyskawicznie zamieniło się we wściekłość. Jak oparzona zerwała się z podłogi i truchtem pobiegła do pokoju wspólnego. Włosy stanęły jej dęba, gdy zobaczyła jak jej kot lata w powietrzu robiąc kółka i ósemki i różnego typu szlaczki. Natychmiast znalazła sprawcę; James stał na środku pokoju w otoczeniu kilku innych Gryfonów z wyciągniętą różdżką. Na twarzy wszystkich zebranych gościły uśmiechy, niektórzy otwarcie się śmiali - najwyraźniej mu kibicowali.
-Finite! – zawołała i zręcznie wykonała szybki ruch różdżką. Zaklęcie Jamesa przestało działać i zwierzę z gracją stanęło z powrotem na czterech łapach. Zanim zdążyło gdzieś czmychnąć Ivy chwyciła go delikatnie i wzięła na ręce. Kot wyglądał tylko na lekko skołowanego, nie miał żadnych widocznych obrażeń, ale i tak objęła go opiekuńczo.


Wszyscy Gryfoni jęknęli z zawodem i rzucili jej spojrzenia pełne wyrzutów. Tego było już za wiele.
-Co wy wyprawiacie?! – wybuchnęła, obserwując ich morderczym wzrokiem. Uczniowie w jednym momencie gdzieś znikli oprócz dwóch osób - Jamesa i Davida. Ten drugi schował się za kanapą udając, że wiąże buta. Ivy i tak go zauważyła.
-Co to ma znaczyć?
-Bawimy się z kotem, nie widać? – odpowiedział beztrosko James, chowając różdżkę do kieszeni szaty-  Albo raczej bawiliśmy się, póki nam nie przerwałaś.
Zrobiła kilka szybkich kroków w jego kierunku. Teraz dzielił ją zaledwie metr od wysokiego bruneta, który jak zwykle uśmiechał się lekko. To jeszcze bardziej ją rozgniewało.
-Nazywacie to zabawą, tak? – spytała coraz bardziej podnosząc głos - Mogliście zrobić mu krzywdę!
-Nic byśmy mu nie zrobili, obchodziłem się z nim delikatnie. - powiedział i spojrzał na nią z góry, a po namyśle dodał -  Nie bądź taka sztywna.
-Sztywna?! - wykrzyknęła - To wy jesteście nienormalni! Według ciebie to było delikatne? Chyba cię...
-Nie gadaj tyle – przerwał jej, krzywiąc się lekko, jakby od jej słów rozbolała go głowa.
Ivy niespodziewanie skierowała różdżkę prosto w jego pierś. Kot z lekkim tupnięciem spadł na podłogę, by po chwili gdzieś zniknąć. James nie wyglądał na wystraszonego. Nie bał się, że rzuci na niego jakąś niezbyt przyjemną klątwę. Wiedział, że nic by mu nie zrobiła. Nie wyglądała na taką, co z tak błahego powodu krzywdzi innych. Przynajmniej tak mu się zdawało.
-Hej, spokojnie! – zawołał  David nagle wyłaniając się zza kanapy. Podniósł ręce do góry w obronnym geście. Ivy na chwilę na niego spojrzała, na te jego otoczone wianuszkiem czarnych rzęs, zielone oczy, które nadawały mu niewinnego wyglądu, co było bardzo mylące. 
-Mam was serdecznie dosyć!- wycedziła ciągle wbijając różdżkę w jego klatkę piersiową.  Niektórzy Gryfoni przyglądali się z zaciekawieniem tej scence, jednak ona nie zwracała na to uwagi – Najpierw przyłazicie za mną do biblioteki, potem obrażacie mnie i śmiejecie się ze mnie razem z Abigail, a teraz to! Czy wy dla każdego jesteście tacy, czy tylko dla mnie? To jest drugi raz....
-Ale...-zaczął James
-...jak z wami rozmawiam, a już nie chce was słuchać! Nie rozumiem jak...
-Ale....
-....ktokolwiek może was lubić! Jesteście samolubnymi egoistami, którzy nie mają, co robić, więc znęcają się nad innymi! –zakończyła i ze świstem cofnęła różdżkę sprzed jego piersi. Miała ochotę mówić dalej, ale wydawało j się jakby nagle zabrakło jej słów. David westchnął przeciągle. James zmarszczył czoło.
-Ale...Hm. To była najdłuższa twoja kwestia, jaką kiedykolwiek słyszałem.
Ivy trochę zbiło to z tropu, jednak nim zdążyła, cokolwiek powiedzieć, dodał:
-Mówiłaś, że śmialiśmy się z ciebie. A to nie prawda. Najpierw mówiła, ze ukradłaś jej pamiętnik czy co to tam było, ale potem... zaczęła opowiadać kawały. To dlatego się śmialiśmy. 
Ivy zatkało. A była pewna, że ona...Czyli jednak nie była AŻ tak okropna jak sądziła. Po prostu chciała odwrócić ich uwagę!
Nagle pomyślała, że trochę nieuczciwie zrobiła przywłaszczając sobie książkę, w końcu gdyby nie Abigail, to by nawet nie wiedziała o tej skrytce. Tylko dzięki temu, że się potknęła w czasie przenoszenia książek się o niej dowiedziały. 
Poczuła jak robi jej się lżej na sercu. Ona tylko opowiadała im kawały. Prawie się uśmiechnęła: to byłoby do niej bardzo podobne.
Podniosła oczy w górę i zobaczyła, że James i David na nią patrzą. Znowu przybrała złą minę.
-To nie zmienia faktu, że znęcaliście się nad moim kotem. – przypomniała sobie nagle.
-No tak, ale to tylko po to żeby cię wywabić z pokoju. –wypalił David, a jakiś pierwszoklasista spojrzał na niego z ukosa – Hej! Nikt cię nie nauczył że nie wolno podsłuchiwać? – zwrócił się do dziecka, które wystawiło mu język i szybko uciekło nim David zdążył cokolwiek zrobić.
-Co takiego? Ale po co? – dziwiła się.
-Bo chcieliśmy z tobą pogadać. 
-Ciekawe o czym? – spytała chłodno i  założyła ręce na piersi - Jakoś nigdy wcześniej nie chcieliście tego robić.
-Jak to o czym? O tym pamiętniku.
Nagle trafiło do niej, że rozmawiają z nią tylko ze względu na Abigail, tylko po to żeby zwrócić jej „pamiętnik”. 
-To nie mogliście po prostu wejść na górę? – zapytała lodowatym tonem
-No nie, bo schody do dormitoriów dziewczyn są zaczarowane, niestety. Nieraz się o tym przekonałem - powiedział i zaśmiał się lekko, a gdy Ivy zmrużyła oczy, dodał - A zresztą nawet jakby nie były to i tak pewnie rzuciłabyś nas jakąś klątwą, gdybyśmy tylko do ciebie zajrzeli.
-Widzę, że już dobrze mnie poznaliście - zadrwiła - Mogliście wysłać którąś z dziewczyn. Przecież tyle ich jest w tym zamku, nieprawdaż?
-O tym nie pomyślałem.... Ale kotu nic się nie stało, nieprawdaż? – przedrzeźnił ją, ale zaraz zapytał normalnym tonem - wiec w czym problem?
-Mogliście zrobić mu krzywdę!
James zrobił minę typu „znowu się zaczyna”, a David tylko ponuro pokiwał głową.
-My bynajmniej nie w tej sprawie – uciął brunet. Nie chciał kolejnego wywodu na temat „jak traktować, zwierzęta domowe". Już miał tego dosyć. Wystarczyło mu już to, że średnio co miesiąc dostawał wyjca od matki. 
-BYNAJMNEJ Nie mam zamiaru was słuchać. Wracam do dormitorium i jeśli jeszcze raz  choćby zbliżycie się do mojego kota, to nie wiem co wam zrobię – warknęła i przez krótką chwilę żałowała, że nie może zmienić ich w małe zielone ropuchy. Albo przynajmniej Jamesa.
Wyniośle odwróciła się do nich plecami i ruszyła w stronę schodów prowadzących do dormitorium dziewcząt.
-Poczekaj - odezwał się nagle David, robiąc krok w jej stronę.
-Niby na co? - odparła jadowicie z jedną nogą na schodku. Lekko obróciła głowę by ich widzieć.
-To w końcu ukradłaś ten pamiętnik, czy nie? - zapytał niecierpliwie James, wkładając ręce głęboko do kieszeni.
-A jak myślisz?
-Abigail twierdzi, że coś jej zabrałaś – wytłumaczył David, a kilkoro Gryfonów nadstawiło z zaciekawieniem uszu.
Ivy zlustrowała wzrokiem otaczającą ich grupkę. Nikt nie mógł  dowiedzieć się o książce, a wiedziała z jaką prędkością rozchodzą się tutaj informacje.
-Gdyby mnie nie denerwowała na każdym kroku to bym jej to oddała. A teraz to może się wypchać. – odpowiedziała. Czuła mieszaninę złości, żalu i....zazdrości?
James zrobił minę typu: „a nie mówiłem?” Jednak David kontynuował:
-Czyli jej to zabrałaś?
-Tak, ale to też należy się mnie! - wykrzyknęła wzburzona.
-Macie wspólny pamiętnik? - spytał David niczego już nie pojmując.
Ivy spojrzała na nich z politowaniem coraz bardziej wątpiąc w inteligencję. Nie żeby kiedykolwiek wierzyła, ale iskierka nadziei, która kiedyś miała właśnie zgasła. Zdenerwowana weszła po schodach do dormitorium.
Oni najwyraźniej uwierzyli Abigail i myśleli, że to tylko pamiętnik. Prychnęła. Jak można być tak głupim? Po co miałaby chować  pamiętnik w takim miejscu? A przecież w życiu by niczego nie ukradła! A tym bardziej czemu miałby ją interesować czyjś pamiętnik, a tym bardziej JEJ pamiętnik?
Oni nie wiedzieli, jaka jest Ivy. W sumie nic dziwnego, raczej obracali się w innym towarzystwie, nie spędzali poza treningami i lekcjami czasu. Kiedy oni urządzali dzikie imprezy albo łamali szkolny regulamin, ona raczej wolała poćwiczyć zaklęcia. Miała wrażenie, że nie pasowałaby do takich ludzi i że za bardzo by odstawała, to też nigdy nie spróbowała się przyłączyć.
Teraz pewnie myślą, że jestem agresywną wariatką, pomyślała i weszła do pustego dormitorium. 
Często idąc na zajęcia widziała ich w gronie znajomych, śmiejących się i wesołych. To oni organizowali imprezy, to oni robili kawały nauczycielom. Prawie wszyscy ich lubili. I co z tego, że nie mieli dobrych stopni skoro byli utalentowani i zabawni? Wiele dziewczyn w szkole marzyło by z którymś z nich się umówić, nie ze względu na wygląd, lecz na ich przebojowy charakter, który przyciągał wszystkich.
Ivy głośno westchnęła i pokręciła głową z niedowierzaniem.
Szybko wyjęła księgę i obłożyła ją szarym papierem. Teraz wyglądała jak zwykły notatnik albo zeszyt i miała pewność, że nie zwróci niczyjej uwagi.
Położyła się na łóżku i znowu zaczęła przewracać kartki mając nadzieję, że może coś przeoczyła. Ciągle nic.
Nagle drzwi się otworzyły, a ona odruchowo wrzuciła książkę za łóżko.
- O cześć! Prawie cały dzień cię nie widziałam – to była Alisa z tym swoim szerokim, szczęśliwym uśmiechem.
-Cześć – odpowiedziała Ivy czując, że kąciki ust mimowolnie się jej unoszą.  Lubiła ją, chociaż była zupełnie inna od niej: dziewczęca i modna. Ivy nie lubiła sukienek i nigdy nie rozumiała jak można robić sobie taką krzywdę jak chodzenie w wysokich szpilkach i makijażu  tylko po to by lepiej wyglądać. Preferowała chodzenie w wygodnych adidasach i zwykłych dżinsach i gdyby nie długie włosy ktoś mógłby wziąć ją za chłopaka. 
-Słyszałam, że rozmawiałaś z Jamesem i Davidem – oznajmiła podekscytowana koleżanka siadając w nogach łóżka. Ivy głośno wypuściła powietrze z ust zastanawiając się nad odpowiedzią. Wiedziała, ze Alisa marzy by umówić się z którymś z nich. 
-Tak, rozmawiałam - przyznałą, wzruszając ramionami.
-I jak?
Ivy nie chciała jej urazić, więc ujęła to najdelikatniej jak umiała:
-Już wole rozmawiać ze Ślizgonami.
-Ze Ślizgonami? –zapytała oszołomiona, otwierając szeroko usta i oczy, co dało dość komiczny efekt - Żartujesz sobie, prawda?
-No dobra, aż tak źli to nie są. – odparła niechętnie.
-Uff, to dobrze, bo już myślałam, ze zwariowałaś – zaśmiała się lekko, a po chwili milczenia dodała- O, przypomniało mi się coś.
-Tak?
-Czy wychodziłaś, gdzieś wczoraj w nocy? Bo zdawało mi się, że ktoś wychodził z dormitorium...
-Musiało ci się wydawać – skłamała. Przeszedł ją dreszcz, nie znosiła tego robić. Alisa uwierzyła i znowu zaczęła wesoło pytać ją inne sprawy.  
Z zdenerwowaniem pomyślała o kolejnym spotkaniu z Abigail na zajęciach w poniedziałek.


    ~*~*~ 

Dawno nie było nowego rozdziału, ale to przez to, że teraz trzeba poprawiać oceny w szkole. Mamy nadzieję, że nie jest zbyt nudno. Następnym razem postaramy sie dodać wcześniej. Pozdrawiamy czytelników :)
 

14 komentarzy:

  1. Uwielbiam wasze opowiadania! Piszcie dalej!!! Jestem pewna, że gdyby tylko przetłumaczyć to na angielski i podpisać "J.K.Rowling" każdy wziąłby to za 8 część Harrego Pottera! ;p Pozdro dla wszystkich maniaków HP!!!


    PS. Znalazłam w sieci fajny blog, o rodzicach Harrego, myślę, że się wam spodoba: http://lily-i-james.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  2. Nowy rozdział na:
    http://pomiedzy-zyciem-a-smiercia-moje-opowiadania.blog.onet.pl/
    Zapraszam!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Do: Ginger Hope
    Hej, pisałaś kiedyś do mnie na www.nie-idealna-potter.blog.onet.pl .
    Miałam czytać wasze odpowiadanie, ale jakoś tak ciągle nie mam natchnienia. Zapewne kiedyś przeczytam te rozdziały, ale raczej w wakacje ;)
    Przy okazji - nowy, siódmy rozdział już jest! http://nie-idealna-potter.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  4. Super!!!B.b.b.b.b.mi sie podoba:)piszcie dalej.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kolejny świetny rozdział :) Ci dwaj na bank coś kombinują z Abi.

    OdpowiedzUsuń
  6. No hej, ja tu chcę czytać dalej a już nic nie ma :/
    Totalnie się zawiesiłam XD Czekam na następne wpisy bo piszesz naprawdę bardzo ciekawie. Jak pojawi się coś nowego to daj znać
    :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Super notka! Podoba mi się postawa Ivy i błyskotliwe dialogi:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziewczyno masz talent :P
    zapraszam do mnie zapisz sie do obserwatorów
    http://opowiadania-o-wampirach.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Lubie Ivy. Bardzo fajne, ale nie przesadzajmy: stylowi rowling raczej żaden nastolatek nie dorówna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak śmiesz! Może to prawda, ale nie podcinaj skrzydeł! Jeżeli kiedykolwiek brałaś się za powieść to ok, ale jeżeli nie to jesteś egoistką.

      P. S. Przepraszam jeśli jesteś mężczyzną

      Usuń
  10. Mrocznie sie zrobiło z tą księgą...

    OdpowiedzUsuń
  11. W Waszym stylu pisania jest coś tak nieprawdopodobnego i niesamowitego, że aż chce się czytać. Do tego wygląd bloga, jego klimat, i zdjęcia do co niektórych notek... wspaniała lektura! ;3
    Niestety, z braku czasu doszłam tylko do tego rozdziału, ale na dzisiejszą noc zostawiam sobie resztę i aż się doczekać nie mogę :P

    PS. dziękuję za szczerą opinię na moim blogu, pozdrawiam,
    http://dramionestory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Boże,miałam niezłą ochotę coś zrobić Jamesowi i Davidowi za te ich "bawienie" sie kotem...No patrz aż tak się wciągnełam xddd

    OdpowiedzUsuń