-Patrz, idą dalej razem – zauważył David ze zdziwieniem,
oświetlając sobie mapę różdżką – Spójrz jak bisko siebie! No nieźle. –skwitował,
a zaraz kontynuował myśl- W końcu wiesz jak na siebie reagują, dosłownie jak
pies z kotem. Powiedziałbym nawet, że to cud, że się jeszcze nie pozabijali… Hej,
zniknęli! - zawołał nagle, przysuwając
mapę pod same oczy.
-Może ta twoja cudowna mapka się zepsuła? – podsunęła
Abigail. Przysuwając się do niego, złapała go lekko za ramię i nachyliła lekko
w swoją stronę, by móc lepiej widzieć pergamin. David na chwilę oderwał oczy od
mapy i zerknął na Abigail. Była od niego niższa i widział czubek jej rudej
głowy. Patrząc na jej włosy, mógłby się założyć o sto galeonów, że są świetne w
dotyku… Nagle Abigail podniosła głowę, zdając sobie sprawę, że chłopak od
dobrej chwili nie daje znaku życia. Kiedy ich spojrzenia się spotkały, Gryfon
ocknął się z zamyślenia.
-Wybacz, zamyśliłem się – powiedział, przywołując na twarz
lekki uśmiech i mierzwiąc włosy z tyłu głowy.
-Nad czym tak myślałeś? – zapytała figlarnie. David odwrócił
wzrok. W świetle różdżki, którą trzymał Puchonka widziała jego zniewalające
zielone oczy. I te cudowne, długie, gęste, czarne jak węgiel rzęsy. I to
wszystko bez makijażu – przemknęło jej przez myśl.
-Ah…takie tam…- odparł i wciąż z uśmiechem na ustach, powrócił
do oglądania mapy.
-No i co z tą mapą? Jesteś pewien, że się nie zepsuła? –
zapytała, również zerkając na pożółkły pergamin.
W jednym z puchońskich dormitoriów dostrzegła swoją
koleżankę. Otworzyła usta ze zdziwienia, gdyż kropka z napisem Danielle Ann
Carter właśnie przeszła do jednej z męskich łazienek. Przeżyła kolejny szok,
gdy dostrzegła w tym samym miejscu punkcik podpisany Philip Johnson. Po chwili
odległość między nimi całkowicie
zaniknęła i z dwóch kropek zrobiła się jedna. Abigail podniosła brwi z uśmiechem.
Jutro nie da jej żyć – pomyślała.
-Niee… to niemożliwe. Ona nigdy się nie psuje. Hmm… dziwne.-
mruknął, w zamyśleniu Gryfon pocierając podbródek -Zastanawiam się co się
stało, ze nie widać ich na mapie – powiedział David, cały czas studiując mapę w
poszukiwaniu kropeczek z napisami Ivy Mary Jane Hunter i James Syriusz Potter.
Nagle przez głowę przemknęła jej bardzo dziwna i niepokojąca
myśl… A może… Nie, na pewno nie! Chociaż…. W końcu James na pewno znał miejsca,
w których mapa ich nie uchwyci. Pewnie znał zamek jak własna kieszeń. Nie uważała Ivy za
konkurencje jeśli chodziło o chłopaków, jednak mimo wszystko…
-A może…- zawahała się na moment, starając się by jej głos
brzmiał dosyć żartobliwie – ukryli się specjalnie i oni teraz, no wiesz…
-Co takiego? – David oderwał oczy od mapy i spojrzał na nią
zaskoczony jakby nie wiedział o czym mówi. Abigail wywróciła oczami.
-No… całują się albo… No wiesz – podkreśliła ostatnie dwa
słowa i spojrzała na niego znacząco.
Nagle David stanął w miejscu i wybuchnął głośnym śmiechem,
tak głośnym, że aż obudził parę portretów, których właściciele wygrażali mu się
teraz zaciśniętymi pięściami i rzucali w niego obelgami. David nawet nie
zawracał sobie tym głowy i śmiał się w
najlepsze, jak po usłyszeniu dobrego kawału.
Abigail była całkowicie zaskoczona jego reakcją i jednocześnie
zastanawiała się czy ten hałas nie sprowadzi Filcha. Chłopak powoli próbował
złapać oddech, a ona nagle zdała sobie sprawę, że wcale się nie boi, że zostaną
złapani przez woźnego. Miała wrażenie, że z Davidem nie wpadnie w żadne
kłopoty… przynajmniej tak jej się wydawało.
-Z czego się śmiejesz? – zapytała z lekkim wyrzutem – Ja też
chce się pośmiać!
-No bo… Ivy… - zaczął, ale potem ponownie zaniósł się śmiechem.
Abigail podparła się pod boki.
-Co jest z nią nie
tak? - zapytała podnosząc brew.
-No bo wiesz. To znaczy nie, żeby było coś z nią nie tak… -zaczął
David, próbując powstrzymać chichot – ciężko to jakoś wytłumaczyć...
Szatyn wreszcie się wyprostował i spojrzał na nią wciąż
rozbawionymi szmaragdowymi oczami.
-Jakby to ująć. Ivy jest… - zawahał się na moment, nie
wiedząc jak trafnie to ująć. W końcu postanowił powiedzieć to co pierwsze
przyszło mu na myśl – ...jest jak kolega.
Abigail rzuciła mu zdziwione spojrzenie.
-Koleżanka chciałeś powiedzieć. W końcu jest dziewczyną.
-Teoretycznie tak, a poza tym…- w tym momencie przecząco pokręcił
głową.
-Co masz na myśli?
David zaśmiał się ponownie, a Abigail spojrzała na niego
wyczekująco.
-Jest w drużynie. Traktujemy ją jak kumpla, starszego brata,
który zawsze wszystko wie najlepiej.
-Co z tego, że jest zawodniczką? – zapytała ruda, czując, że
nic nie rozumie.
-Przecież wiesz jaka jest – powiedział David z wymownym
uśmiechem.
Abigail potarła podbródek zastanawiając się nad tą kwestią.
Jakby się zastanowić… Ivy stanowczo nie roztaczała wokół siebie aury
dziewczęcego wdzięku.
-No niby racja… Ale wiesz, pod tymi wszystkimi ochraniaczami
i tym całym strojem do Quidditcha, jest dziewczyną, a kto wie może całkiem
niezłą…
-Jakoś nie zwróciłem na to uwagi – wtrącił, jednak Abigail
kontynuowała.
-…A James chłopakiem –postanowiła pominąć kilka ciekawych
epitetów, które przyszły jej w tym momencie na myśl - W środku nocy, sami… i w
ogóle.
-Niee… to niemożliwe.- zaprzeczył David kręcąc głową.
Abigail tylko spojrzała na niego znacząco i podniosła brwi z
powątpiewaniem. David rzucił jej zdziwione spojrzenie, marszcząc czoło.
-Myślisz, że mogliby…?
***
Blade dłonie dostały się pod szkolną koszulę i wodziły po
jego torsie. Każde dotknięcie jej chłodnych palców wywoływało u niego dreszcz.
Zamknął oczy i zacisnął dłoń na ramię łóżka. Mimowolnie napiął mięśnie. końcówki
jej włosów delikatnie łaskotały jego skórę. Czuł jej słodki zapach. Pachniała
zupełnie jak dzikie kwiaty rosnące na łące. Zagryzł wargi, starając się nie jęknąć. Zgiął lekko nogę i zacisnął mocniej dłoń na
łóżku…
***
O to kolejny rozdział! Jest krótki, ale mamy nadzieję, że się podoba :) Niedługo w BONUSIE pojawiją się nowe cudowne obrazki. Tak, wiemy, że momentami mamy porąbane pomysły, ale my osobiście bardzo lubimy tę część naszego bloga. Buziaki ;)
Łoooooo ku*wa, JARAM SIĘ!! <33 To co, że krótkie! ZAJEBISTE JEST ;33
OdpowiedzUsuńZakończenie epickie, ale czemu nie jest tego więcej? o.O Aż mnie dreszcze przeszły :PP
"Zagryzł wargi, starając się nie jęknąć. Zgiął lekko nogę i zacisnął mocniej dłoń na łóżku…" - KOCHAAAAAM! <33
A, no i dawajcie bonusy kolejne XDD
CZEKAM NA DALSZE PIĘKNE ROZDZIAŁY :DD
http://dramionestory.blogspot.com/
Dobre! Tylko czemu przerwałyście w takim momencie?! Jak mogłyście?! Teraz oficjalnie strzelam focha. Z przytupem i melodyjką. No to ładnie się porobiło...Czyżby James i Ivy ten teges? Naprawdę nie wierze, że przerwałyście w takim momencie... A co z Davidem i Abi? Ruda wyraźnie mu się podoba, ale ona chyba dalej kocha się w Jamesie. Fragment z pięknymi, długimi rzęsami bez makijażu mnie rozwalił. Czekam na kolejne rozdziały. Zyczę weny.
OdpowiedzUsuńswietne!
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaaaaaaa!!! Kocham Was! <3 Oczywiście już wcześniej Was kochałam, ale teraz to jest już po prostu szczyt miłości! Rozdział jest zajebisty, serio zajebisty! Krótki, ale dodałyście go szybko, więc Wam wybaczam :P Szczerze powiedziawszy wolę, żeby notki były krótkie (chociaż lepiej by było, gdyby były długie), ale pojawiały się częściej. <3 David i Abi <3 James i Ivy <3 Jestem tym wszystkim po prostu oczarowana!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :***
Ula =)
PS. Ostatni fragment skojarzył mi się z tym:
"W kobietach najlepsze jest ich odkrywanie. I nic się nie może równać z tym, gdy dochodzi do tego po raz pierwszy. Bo człowiek nie wie, co to życie, dopóki po raz pierwszy nie rozbierze kobiety."
Ale to prawdopodobnie jest spowodowane moją fazą na "Cień Wiatru" i Carlosa Ruiza Zafóna.
Bardzo fajny blog,będę wpadać częściej ;) Opowiadanie zajefajne,jeszcze nie zdążyłam przeczytać pozostałych części,ale napewno to zrobię!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie (guardofhogwart.bloog.pl)
Super , będziesz miała czas - wpadnij :d http://cynamoooo.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Ulą!
OdpowiedzUsuńBoże...Co za skojarzenia do ostatniego akapitu O.O
OdpowiedzUsuń