Podmuchy zimnego powietrza raz po
raz otulały jego skórę, jednak mimo to jeszcze chwilę stał w bezruchu. Wciąż
czuł wściekłość, ale już nie taką jak jeszcze chwilę temu. Machnął różdżką,
mocno skupiając się na szybie leżącej na ziemi. „Reparo” – pomyślał i szkło
posłusznie wróciło w ramy okna i z powrotem stało się gładką taflą. Stał w
zamyśleniu tak długo aż drzwi do dormitorium się otworzyły i do środka wszedł
jego współlokator. James czym prędzej opuścił pokój. Teraz chciał być sam. Gdy
schodził krętymi schodami do Pokoju Wspólnego i mijał się z innymi w wąskim
przejściu, cały czas złorzeczył na Davida. Naprawdę rzadko się ze sobą kłócili,
ale kiedy już to się stało to potrafili się do siebie nie odzywać przez długi
czas. Ich rekord to dwa tygodnie. O ile dobrze pamiętał pokłócili się wtedy o …
w sumie to zapomniał, ale za to pamiętał jak później poszli do Świńskiego Łba
na jakiś tani wyjątkowo mocny jak się okazało trunek.
Niemal nie zauważył, że potrącił jakiegoś
pierwszoroczniaka z naręczem książek i przez co wszystkie rozsypały się na ziemi.
Ruszył dalej w kierunku wyjścia. Irytowało go emanujące z Gryfonów szczęście z
powodu zakończenia zajęć. Normalnie cieszyłby się razem z nimi, więc dodatkowo
go to drażniło. Nagle usłyszał głos, którego miał nadzieje nie usłyszeć przez
minimum następny tydzień. Przyspieszył kroku bezceremonialnie przepychając się
przez tłum.
- James!
Uchylił okrągłe przejście, wyślizgnął się na korytarz i
zaczął biec.
***
Woźny z grymasem na
twarzy rozejrzał się po czystej sowiarni. Z lekkim niedowierzaniem przechadzał
się po zimnym pomieszczeniu postukując laską.
-Oszukiwaliście – powiedział nagle, a Ivy nie miała pojęcia
czy to pytanie czy stwierdzenie.
- Nie oszukiwaliśmy – skłamała. – Przecież zabrał pan nasze
różdżki – dodała jakby na potwierdzenie.
Woźny zmierzył ją podejrzliwym spojrzeniem, które bez
mrugnięcia wytrzymała. Nigdy nie była
dobra w kłamaniu, niemal zawsze musiała się zająknąć albo zdradzała się miną,
ale akurat łganie woźnemu było zadziwiająco łatwe.
- A gdzie Potter? – zapytał, rozglądając się po okrągłym
pomieszczeniu, w którym nie było miejsca na żadną kryjówkę.
- Poszedł na korki z eliksirów – wyrecytowała wymówkę, która
już wcześniej wymyśliła.
„Gdzie jest James? Pewnie szlaja się po zamku” – pomyślała z
goryczą –„ Zostawił mnie z tym wszystkim
samą! Egoista. A ja go jeszcze bronię!
Ale jest potrzebny na meczu… myśl o meczu, myśl o meczu”.
Filch jakby z wahaniem sięgnął za pazuchę, nie spuszczając z
niej wzroku. Jednak nie przejęła się tym, że patrzy na nią jak na młodocianego przestępcę
i obserwowała jego ślamazarne ruchy. Gdy w końcu niechętnie podał jej obie
różdżki, najszybciej jak się dało wymknęła się z sowiarni i poszła w stronę wieży Gryffindoru.
Szła
właśnie po głównych schodach prowadzących na szóste piętro, gdy zauważyła
Davida idącego wprost na nią.
-Hej, Dav… -przerwała widząc jego minę. Wydawał się mocno
zdenerwowany.
-Cześć – odpowiedział szybko, niedbale, nawet na nią nie
spojrzawszy, Zmarszczyła czoło. Była ciekawa co się stało, choć przypuszczała
że to sprawka Jamesa.
Poszła dalej w zamyśleniu, gdy raptem parę minut później
niemal wpadł na nią James, który biegł korytarzem. Był tak czymś przejęty że jej nie zauważył.
Ivy zmrużyła oczy, lecz on tylko odepchnął ja na bok i kontynuował swój
szaleńczy bieg.
-Ej, ty! – zawołała za nim - Mam twoją lipną różdżkę!
Obrócił się zaskoczony, nie przerywając biegu.
-Zatrzymaj ją! – odkrzyknął. – Może ci się przyda!
-Zachowałeś się jak kretyn! – wrzasnęła, a jej głos odbił
się echem, ale chłopak zniknął już za zakrętem. – Musiałam cię kryć przed
Filchem, może okazałbyś trochę wdzięczności! – krzyczała dalej, choć bruneta
nie było już widać. Zamilkła kiedy uczniowie przechodzący obok zaczęli na nią zerkać
z ukosa. Prychnęła pod nosem. Nie miała zamiaru go gonić. Skręciła w prawo i
ktoś w nią wbiegł niemal zwalając ją z nóg. Znowu.
-Hej, uważaj trochę…
-To TY! –krzyknęła dziewczyna, z którą właśnie się zderzyła.
Ivy spojrzała na nią. Była od niej wyższa, miała długie blond włosy i pełne
usta. Nie była pospolita pięknością, jednak miała w sobie coś przyciągało
wzrok. Kojarzyła ją, też była Gryfonką i miały razem parę lekcji, jednak nigdy
wcześniej z nią nie rozmawiała.
- No… na to wygląda – odparła, nie do końca wiedząc jak na
to zareagować. Zmarszczyła czoło i na jej twarz wstąpił lekko drwiący uśmiech.
Miała wrażenie, że to typ dziewczyny, za którym wyjątkowo nie przepadała. Typ
wyjątkowo próżny, choć nie wyglądała na skrajny przypadek. Zauważyła, że
dziewczyna poprawiła swój mundurek czarami by nie był już tak workowaty, skróciła
go i zwęziła lekko, aby pokazywał figurę. W normalnej wersji prezentował się
niezbyt ciekawie, więc sporo dziewczyn to robiło ryzykując nawet utratą
punktów. Ivy zupełnie tego nie pojmowała.
-To ty próbowałaś odbić mi Jamesa! – wykrzyknęła nagle i gdy
zobaczyła szok na twarzy Ivy, dorzuciła –Włóczyłaś się z nim gdzieś całą noc!
-Co takiego? – wydukała – Niby skąd o tym wiesz? To znaczy…
- chciała szybko się poprawić, jednak dziewczyna wybuchnęła.
-A więc to prawda?! Ty bezczelna kretynko! Nie wiesz, że do zajętych chłopaków się nie startuje? –Gryfonka
zmierzyła ją pogardliwym spojrzeniem od stóp do głów – Zresztą i tak wyglądam
lepiej od ciebie…- powiedziała zarozumiale, a Ivy podniosła brew -…nawet mam
lepsze stopnie!
Pierwsze zdanie ją zupełnie jej nie ruszyło, była świadoma
swojej niedopracowanej aparycji, lecz drugiego nie mogła puścić mimo uszu.
-Jasne, tylko, że ja go nigdzie nie zaciągnęłam i siedzenie
z nim po nocach jest ostatnią rzeczą o której marzę, naprawdę – warknęła, ale nie była pewna czy dziewczyna
myśli w tym momencie na tyle racjonalnie by wychwycić sens jej słów – i nie
życzę sobie, żeby jakaś lafirynda mnie obrażała – dorzuciła gniewnie.
Gryfonka zrobiła się cała czerwona na twarzy i wydawało się,
że zaraz rzuci się na Ivy, gdy wtem zza rogu zupełnie niespodziewanie wypadł
James. Obie spojrzały na niego. Chłopak przez chwilę oceniał sytuację z lekka
paniką.
-Co żeś jej nagadał?! – Krzyknęła Ivy i wskazała na drugą
blondynkę, która chyba właśnie chciała coś powiedzieć. Jakiś przechodzący obok
Krukon zerknął na nich przelotnie. To nie było najlepsze miejsce na takie
rozmowy.
-Nic, to nie moja wina… -zaczął półgębkiem, jednak druga z
dziewczyn odezwała się drżącym od emocji głosem.
-Jamesie Syriuszu Potterze, co masz na swoje usprawiedliwienie?
– zapytała podchodząc do niego i patrząc mu w oczy. W tym momencie brunetowi
przypomniało się, że jego mama mówi do niego tak samo.
- Pewnie dowiedziałaś się tego od Emmy i Veronici? – zapytał
James, usilnie starając się wyglądać na pewnego siebie. Ivy rozpoznała, że to
tylko poza po tym jak zaczął mierzwić włosy. To było jak taki tik nerwowy i
chłopak robił to za każdym razem gdy się stresował. Ale dziwiło ją, że jego
naburmuszona dziewczyna tego nie wie – Wiesz, że to głupie plotkary. Zrobią
wszystko, żeby ci dokuczyć, a to wszystko z zazdrości – powiedział i nachylił
się do niej, jednak dziewczyna ostrzegawczo wyciągnęła rękę zasłaniając mu
usta.
- Więc dlaczego macie razem szlaban? – zapytała i z pogardą
wskazała na dziewczynę. Ivy zadrgały kąciki ust.
James wszystko obmyślił gdy uciekał, więc już miał
przygotowane alibi.
-Too… skomplikowane, Elizabeth – zaczął, lecz to nie ukoiło
nerwów jego dziewczyny. – Lepiej jeśli porozmawiamy o tym na osobności, we
dwoje, sami, no wiesz… nie na korytarzu. Bardziej w ustronnym miejscu,
rozumiesz? - zapytał i uśmiechnął się
tak by stopić jej serce, następnie planował omamić ja swoim urokiem osobistym,
zastosować kilka swoich niezwykle uroczych zagrań co sprawi że zupełnie
zapomniałby o bożym świecie. Jednak ku jego obawom plan „A” nie wypalił.
-Nie. Będziemy rozmawiać tutaj. – odparła twardo i wskazała
palcem na podłogę, a James trwał przy swoim wymuszonym uśmiechu. Niemal czuł
jak bolą go mięsnie twarzy. – Chcę, żeby ona przy tym była. Gdzie spędziłeś noc?
Czemu? Tłumacz się.
James wziął głęboki oddech. Musi to dobrze rozegrać. Milczał
tak długo, że Ivy myślała, że już się nie odezwie, a jego dziewczyna wybuchnie
niczym wulkan.
-Naprawdę sądzisz, że wybrałbym ją zamiast ciebie? – zapytał
w końcu i spojrzał na nią z uwagą zupełnie ignorując Ivy. Tym razem zastosował
inną technikę. Dał jej do zrozumienia że jest ważna. Podziałało, uśmiechnął się
do siebie.
-No… Ale… -dziewczyna, nagle zmiękła, więc James brnął
dalej.
-No pomyśl. Jesteś ładna, mądra, utalentowana, masz dobre
stopnie, nawet lepsze od niej – powiedział chwytając się każdego argumentu,
który wpadł mu do głowy, a w Ivy ponownie się zagotowało. Pomyślała, że gdyby
się nie powstrzymywała to piana, pociekła by z jej ust. Taka lafirynda może
sobie być ładniejsza, ale nie może mieć lepszych ocen od niej. Nie ma mowy.
Postanowiła wreszcie przerwać ta niedorzeczną sytuację.
-Hm… A to ciekawe. Taka doskonała, a jakoś wczoraj w nocy nie wspominałeś, że w
ogóle masz dziewczynę – powiedziała
jadowicie i z zadartą głową zaczęła iść w stronę wieży Gryffindoru. Należało mu
się i nawet nie zastanowiła się, że te słowa potwierdzą plotki.
-Ona jest po prostu zazdrosna – usłyszała jeszcze jak James
tłumaczy się swojej dziewczynie, jednak postanowiła ich zupełnie zignorować. –
Czas spędzony z nią to była udręka…
Ivy wspinała się po schodach, a wyobraźni widziała
zadowolonego z uniknięcia odpowiedzi na kłopotliwe pytania bajkopisarza - Jamesa.
Pomyślała też o jego dziewczynie, Elizabeth. „Może i ma lepsze stopnie, ale za
to jest głupia but, że dała się na to nabrać”.
Ivy wchodziła po kolejnych stopniach wmawiając sobie, że
wcale nie jest zazdrosna.
***
Była zła, zmęczona, nie miała ochoty na nic dzisiejszego
dnia.
W pokoju wspólnym kręciło się parę osób, gdy szurając nogami
kierowała się w stronę dormitorium.
kątem dostrzegła, Davida siedzącego samotnie na kanapie. Wpatrywał się tępo w kominek. Przemknęło jej
przez myśl, że on chyba też miał dzisiaj zły dzień i to pewnie też przez Jamesa.
Przez sekundę zastanawiała się czy do niego podejść, jednak zrezygnowała.
Zerknęła na zegarek.
Była dopiero szesnasta, z Abigail była umówiona za godzinę. Wlekła się po
krętych schodach do dormitorium dziewcząt, padła na łóżko i zakryła głowę
poduszką.
-Gdzie ty byłaś w nocy? Nie udało mi się ciebie złapać w
czasie lekcji. – Jedna ze współlokatorek Nancy , zachowywała się bezczelnie nie
dając jej spokoju, mimo, że widziała, że nie jest w nastroju.
-Nieważne. – jęknęła mając nadzieję, że natręt
odejdzie.
-Słyszałam, że dostaliście z Jamesem szlaban. Nieźle
narozrabialiście w nocy – powiedziała dwuznacznym tonem.
-Nic nie było i nie mam zamiaru tłumaczyć się kolejnej
osobie – ucięła krótko i gniewnie, a Victoria skwitowała to uśmiechem.
-Tak nie chce mi się
iść… -jęknęła nagle Gryfonka.
-Dokąd? – zapytała brunetka, podnosząc głowę z nad
kiczowatej gazety dla nastolatek, „Urok i Czar”, którą się zajęła.
-Z Abigail do Hogsmeade. Zaprosiła mnie. – wyjaśniła krótko,
mając nadzieję, że to wystarczy i koleżanka nie będzie kontynuowała rozmowy.
Przeliczyła się.
-O to fajnie. To pewnie niedługo będziesz się zbierać, bo
robi się późno?
Ivy westchnęła ze zniecierpliwieniem i zdjęła poduszkę z
twarzy.
-Jestem wykończona – oznajmiła dobitnie mając nadzieję, że
współlokatorka odkryje drugie dno w tym zdaniu i zinterpretuje je jako „daj mi
wreszcie spokój”.
-Po szlabanie należy ci się trochę relaksu – powiedziała.
„No właśnie..”-jęknęła w duchu Ivy. Leżała w bezruchu jak spetryfikowana. Nie, jednak nie.
-Idź. Na pewno będzie miło, rozerwiesz się trochę. –
powiedziała Nancy. Zagłębiając się w ulubioną rubryczkę z horoskopami, a Ivy
czując się na granicy popełnienia zbrodni opuściła pokój.
Ten dzień był wyjątkowo irytujący.
***
Ivy była już prawie
pod Świńskim Łbem. Nie miała pojęcia co
pchnęło ja do tego czynu, jednak postanowiła przyjść. „Chyba mi odbiło” –
pomyślała stojąc pod zimnym, brudnym, obskurnym barem, gdy wiatr targał jej
włosami. „Nie, na pewno mi odbiło” – dopowiedziała sobie myślach.
Było już kilka minut
po siedemnastej. Wzięła głęboki oddech i z lekkim oporem nacisnęła zardzewiałą
klamkę. Wszystkie męty i typy spod ciemnej gwiazdy jakie siedziały w tym
niezbyt przyjemnym miejscu w jednej chwili oderwały się od swoich kufli i
spojrzały na nią przekrwionymi oczami. Skrzywiła się i chcąc się wycofać z
powrotem do drzwi trafiła na coś wielkiego i miękkiego. Gdy obróciła się
okazało się, że to czyś monstrualnych rozmiarów mięsień piwny. Ivy odskoczyła
krzywiąc się jeszcze bardziej i przepuściła mężczyznę w drzwiach.
-Hej, Ivy! Już jesteś!
Od stolika w samym rogu, którego z początku nie zauważyła
machała do niej wesoło Abigail. Przy stole siedziało sporo osób, niektóre
kojarzyła z widzenia. Nieco niepewnie, jednak z ulga podeszła do boksu i
schowanego za nim kwadratowego stolika.
Abigail nie zwlekając zaczęła przedstawiać swoją paczkę.
-To jest Danielle i jej nowy chłopak Philip – w tym momencie
rękę podała jej brunetka o niebieskich oczach, a czarnowłosy chłopak uśmiechnął
się – To jest Josh i Lucy– pomachała do niej blond włosa para – Obok jest Luke – powiedziała podejrzanym tonem i wskazała na
szczerzącego się do Ivy chłopaka – I Harold… wspominałam ci o nim – pryszczaty okularnik
posłał jej nieśmiałe spojrzenie - i całe szczęście, mój brat Ben, nie
zaszczycił nas swoją obecnością. To zaczynamy! Siadaj Ivy.
-To co pijemy? – zapytał natychmiast Josh nachylając się nad
stołem i niemal zgniatając swoim masywnym barkiem Harolda.
-Chyba myślisz o piwie kremowym – powiedziała Lucy, jego
dziewczyna – Nie chce, żeby nas wywalili jak z Trzech Mioteł. Nie zapomniałeś o
ostatniej rozróbie jaka przypadkiem zrobiliśmy po naszej ostatniej wygranej?
-A to było dobre – rozmarzyła się Abigail.
-Tak – potwierdziła Lucy z uśmiechem – jednak to ostatni
porządny bar w tej wiosce, do którego nas wpuszczają.
-Porządny? – zdziwiła się Ivy – W jakim sensie?
Cała grupa ryknęła śmiechem prócz nieśmiałego Harolda. Ten
nagły wybuch wesołości nieco ja zaskoczył. Nie często przebywała w tak licznym
towarzystwie poza szkołą.
-Ej, dobra ciszej, bo ten dziwny typ spod ściany się na nas gapi – szepnęła
Danielle i wszyscy zupełnie niedyskretnie spojrzeli w tamtym kierunku, a człowiek
odwrócił się zniesmaczony z powrotem do swojego kieliszka.
Zaczęli rozmawiać beztrosko o codziennych sprawach, a Ivy
musiała przyznać, że wydają się sympatyczni i nie dało się przy nich nie śmiać.
Już niemal zapomniała, że dzisiejszy dzień miał być zły. Nie pamiętała kiedy
ostatnim razem tak się bawiła. Wydawało jej się, że zaczyna ich lubić, choć
byli trochę… pokręceni.
W momencie gdy Philip udał się do toalety, Abigail
natychmiast doskoczyła do Danielle.
-No, to kiedy zrywacie? – zagadnęła Ruda z uśmiechem –
Jesteście ze sobą już od wczoraj. Nie uważasz, że to trochę ZA DŁUGO jak na
ciebie?
-Ale to twój nowy rekord! Jesteśmy z ciebie dumni z Lucy –
zażartował Josh i szturchnął brunetkę w bok, a swoją dziewczynę cmoknął policzek.
-A gdzie masz swojego wybrańca? – zapytała Danielle, ze
złośliwym uśmiechem.
-No, pewnie czeka na mnie w łazience. Też lubi spotkania w
takich miejscach jak ty i Philip dwa dni temu – powiedziała Abi, a na twarz
Danielle wstąpił wyraz lekkiego zakłopotania .
Puchoni wydali zduszony okrzyk.
-Wtedy byłaś jeszcze z Christianem! – zawołała z oburzeniem
Lucy wyrywając się z objęć swojego chłopaka – Danielle koniec z tym, wysyłamy
cię na terapię!
Josh posadził zbulwersowana dziewczynę z powrotem na
miejscu, jednak i tak cała paczka była w lekkim szoku. Tylko Harold, jedyny
Krukon, spokojnie siorbał sok ze słomki, którą włożył do szklanki, by nie
musiał stykać się ustami z brudną powierzchnią naczynia.
-Śledziłaś mnie… to znaczy nas? – zapytała Danielle Rudej.
-Mam swoje sposoby – odparła Abigail ze wzruszeniem ramion.
Przypomniała sobie jak przypadkiem zobaczyła ich w nocy na mapie Jamesa i
Davida, gdy wracali z Zakazanego Lasu. Nie miała zamiaru dzielić się tym
sekretem, bo nawet nie wiedziała czy David albo James nie ukrywają przypadkiem
tej genialnej wręcz rzeczy. W każdym razie gdyby do niej należała, jej istnienia nie odkryłby nawet pyłek kurzu.
Czasem zdarzało jej się zamyślać i zastanawiać się co David i James mogą
jeszcze ukrywać.
Danielle pokręciła głową z uśmiechem.
-A wy do której bazy już doszliście z Davidem? – zapytała
brunetka żartobliwym tonem, podnosząc brwi.
Abigail zaśmiała się i już chciała powiedzieć, że na
ostatniej, ale ugryzła się w język. Ivy zmarszczyła czoło nie mogąc zrozumieć
pewnej sprawy. Atmosfera była tak luźna, ze nie miała żadnych oporów prze powiedzeniem
tego.
-U nas mówi się, że lecisz na Jamesa – stwierdziła Gryfonka
i rozległy się stłumione chichoty.
-Znowu? – Jęknął Luke i zakrył twarz dłońmi – Mam dość
słuchania o tym dupku.
-O, Abigail, widzę, że lubisz grać na dwa fronty. – zawołała
ucieszona Danielle, aż połowa gości w barze się na nich obejrzała.
-Szeroki zakres zainteresowań to atut – stwierdził Philip,
który pojawił się znikąd i pocałowawszy Danielle w policzek usiadł na swoje miejsce.
-Ty na dwa fronty, James
na prawno i lewo… pasujecie do siebie – zawyrokowała Ivy i rozległy się
stłumione chichoty. Mogłaby wspomnieć o dzisiejszym spotkaniu z jego
dziewczyną, bo pewnie by ich to rozbawiło, ale z jakiegoś powodu nie chciała o
tym mówić.
Abigail zerknęła na nią spod przymrużonych powiek i na jej usta wstąpił dziwny uśmieszek. Gryfonka odwzajemniła uśmiech, nie
spodziewając się jakie nikczemności Ruda już zaplanowała. Puchonka obróciła
głowę i zwróciła się do rozbawionego Luke’a.
-O, a właśnie Luke… -zwróciła się do kolegi, na co on
wdzięcznie podniósł wzrok i poprawił włosy – Ivy szuka kogoś na bal.
Ivy otworzyła usta z oburzenia i już miała zaprzeczyć, gdy
dostrzegła jak Abigail szepta coś szybko do Danielle, a Danielle do Luke’a.
Chłopak wyprostował się, spojrzał wprost na Ivy i uśmiechnął się promiennie.
-No to jesteśmy umówieniu, mała – powiedział Luke do
Gryfonki , puszczając do niej oczko. Ivy uśmiechnęła się wrednie i odwróciła
wzrok.
-Jestem już zajęta, Abigail bredzi. – skłamała oblewając się
rumieńcem. Naprawdę nikt jej nie zaprosił, nawet nie miała w planach iść na
bal, jednak nie zamierzała wyjawiać tego w sytuacji, gdy było to idealną
wymówką.
-To dla mnie nie problem – oznajmił i posłał jej kolejny
„zabójczy” uśmiech.
Ivy spojrzała na niego z chłodnym niedowierzaniem, jednak
chłopak nie wyglądał na zrażonego. Cały czas się do niej uśmiechał, wokół
panowała luźna atmosfera.
Pokręciła głową z minimalnym uśmiechem i podjęła nowy temat.
-Opowiedzcie jak to było z tymi Trzema Miotłami...
***
Nareszcie jest! A planowałyśmy go dodać parę tygodni wcześniej...ech. Musicie nam wybaczyć być może to pospolita wymówka, ale to przez to, że mamy sporo pracy w szkole. A to jakieś prace domowe, sprawdziany kartówki... ale to chyba każdy z was niestety zna ;)
Mamy nadzieję, że nie było błedów stylistycznych, gramatycznych, interpunkcyjnych ani innych (ale gdyby były nie musicie się krępować - wytknijcie nam to w komentarzach) i że wam się podobało i że pozostaniecie z nami do końca, że tak to ujmiemy ;D
Piszcie co myślicie.
PS: Dziękujemy za taką liczbę obserwacji!
PPS: BONUS
PPS: BONUS
Świetne, kocham to :D Ja tam nie widziałam błędów :) Życzę weny, mam nadzieję, że szybko dodacie następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńP.S.: I życzę także mało testów :D
świetny rozdział, nie mogę się doczekać nastempnego, błędów nie wiedziałam (jestem na nie ślepa więc nie wiem czy są ..) no i oczywiście życze dużo weny ;) i powodzenia z tymi kartkówkami .... :)
OdpowiedzUsuńBosszzzzkkiii
OdpowiedzUsuńBardzo chciałabym czytać od początku ale niestety nie wiem gdzie znajduje się pierwszy rozdział!
OdpowiedzUsuńFajnie byłoby jakbyście stworzyły np. spis treści, bo trochę trudno się w tym połapać :c
Jest spis treści tylko pod trochę inną nazwą, a mianowicie ARCHIWUM BLOGA.
UsuńMusisz rozwinąć zakładkę 2011 i następnie marzec, gdzie znajduję się wstęp, prolog, w zakładce kwiecień są kolejne rozdziały, dalej postępujesz tak samo :)
Lub wersja bardziej pracochłonna na samym dole strony jest odnośnik STARSZY POST- możesz cofać się aż do początku, po dacie rozdziałów będziesz wiedziała jak kolejno je czytać,
No, myślę że pomogłam i miłego czytania życzę xD
Mam nadzieje ze next juz niedlugo...
OdpowiedzUsuńmiałyście dokładnie jeden błąd int. - ale nie pamiętam gdzie :P To był przecinek w złym miejscu
OdpowiedzUsuń:D
Mam nadzieję że next dodacie szybko?
Bardzo fajny blog ;)
OdpowiedzUsuńZapraszamy do nas można tam znalezc opowiadania o różnej tematyce oraz artykuły o życiu (chłopcy,moda,przemyślenia itp.) Narazie początki, ale mamy nadzieje ze się spodoba ;)
http://owszystkimioniczym-1.blogspot.com/
When is next?
OdpowiedzUsuńdacie rade napisać nn jeszcze przed końcem długiego wekendu?
OdpowiedzUsuńŚwietne,uwielbiam ten blog :***
OdpowiedzUsuńKornelia Kamień znajdź gwiazdkę ¤¤¤¤*¤¤ jeśli znalazłeś/aś następnego dnia osoba którą kochasz
OdpowiedzUsuńpodejdzie do ciebie i powie ci w prost: ,,kocham cię", ale do tego czynu musisz wkleić to do 5 kom. w ciągu 5min. po przeczytaniu. Jeśli nie,
czeka cię pech. ps. to działa Lol
Kornelia Kamień znajdź gwiazdkę ¤¤¤¤*¤¤ jeśli znalazłeś/aś następnego dnia osoba którą kochasz
OdpowiedzUsuńpodejdzie do ciebie i powie ci w prost: ,,kocham cię", ale do tego czynu musisz wkleić to do 5 kom. w ciągu 5min. po przeczytaniu. Jeśli nie,
czeka cię pech. ps. to działa Lol