środa, 13 kwietnia 2011

Rozdział II - Sekret dziury w podłodze

Dopiero jakieś półgodziny później zdobyła się na odwagę by wrócić do pełnego uczniów Pokoju Wspólnego. Ale i tak kiedy zobaczyła swoją milczącą drużynę ze spojrzeniami skierowanymi prosto na nią miała ochotę się wycofać. Stanęła w miejscu nie wiedząc co robić. Rozmowy reszty Gryfonów zebranych w wieży nieco przycichły, jakby czekali na to co usłyszą. Nie pomagał także fakt, że niektórzy z uczniów, wciąż mieli na szyjach czerwono-żólte szaliki i patrzyli na nią lekko przybitym wzrokiem.
- Przepraszam...ja...nie chciałam żeby... to tak wyszło- powiedziała łamiącym się głosem, choć z całych sił starała się by zabrzmiał pewniej. Czuła się okropnie.- wiem jestem beznadziejna...po prostu...
Starała się znaleźć odpowiednie słowa, ale umykały jej niczym woda ze stulonych dłoni. Nawet nie wiedziała jak zamierza się wytłumaczyć. Matt odwrócił wzrok, ale cześć drużyny ciągle się w nią wpatrywała. Ich twarze nie miały wyrazu, nic nie mówili. To chyba było gorsze niż gdyby na nią wrzeszczeli.
Nie mogąc tego znieść szybkim krokiem ruszyła w stronę schodów do dormitorium, mijając kanapę na której siedzieli. Czuła, że łzy napływają jej do oczu. Całą siłą woli je powstrzymała. Jeszcze tego by brakowało, by wyszła przed wszystkimi na użalająca się nad sobą beksę.
-Zaczekaj - odezwał się Matt, kiedy postawiła nogę na pierwszym stopniu. Serce zabiło jej szybciej. Już wiedziała, co teraz będzie. Matt z grobową miną i poważnym tonem  oznajmi jej, że wylatuje z drużyny. Nie będzie to dla niej zaskoczeniem, więc po prostu wzruszy ramionami i pójdzie do pokoju. A może powinna coś powiedzieć?
Podczas, gdy wyobrażała sobie w jaki sposób  zakończy rozmowę, kapitan znów zabrał głos.
-Nie możesz tak łatwo dawać się wyprowadzać z równowagi - powiedział, przyglądając się jej uważnie, a wszyscy zebrani w pokoju nadstawili uszu - szczególnie komuś takiemu jak Gray.
Czuła, że na nią patrzy, ale sama przez moment nie była wstanie podnieść wzroku. Czy to była nagana? Wyobrażała ją sobie znacznie gorzej. 
-Miałam pozwolić jej na obrażanie mnie? - spytała czując, że powraca jej bojowy nastrój. Na moment zrobiło się całkowicie cicho. Jeden z chłopaków z drużyny, Vince omiótł tłum krótkim spojrzeniem i Gryfoni niezbyt wiarygodnie udali, że wracają do swoich rozmów. jednak Ivy i tak zupełnie nie zwracała na nich uwagi.
-Tego nie powiedziałem, ale nie powinnaś tak reagować.
-No to co miałam zrobić?! Stać w miejscu i...
-Powinnaś robić to co do ciebie należy czyli grać. - rzekł stanowczo, ale zadziwiająco spokojnie Matt.
Zamilkła. Miał rację, a ona jeszcze się z nim głupio wykłóca!  
-Teraz to i tak bez znaczenia... - wyszeptała martwym głosem i odwróciła twarz, by nie widzieli, że w kącikach oczu ponownie zbierają jej się łzy. 
-Jak to? - w jego głosie słychać było zaskoczenie.
-No bo skoro... już nie będzie mnie w drużynie...- powiedziała tak cicho, że ledwo co to dosłyszeli.  
Wszyscy jej koledzy z drużyny utkwili w niej wzrok, a ona stała tam czując się coraz gorzej. Nieświadomie przygryzła wargę  i zaczęła  wykręcać dłonie ze zdenerwowania. Wreszcie odważyła się spojrzeć Mattowi prosto w oczy i ku jej zdumieniu nie zobaczyła w nich rozczarowania czy gniewu; w jego oczach czaiły się wesołe iskierki, a ona ustach wykwitł delikatny uśmiech. Opuściła ręce, czując jak wielki ciężar spada z jej z serca.
-Nie miałem zamiaru cię wyrzucać- powiedział.
-Nie?- zapytała z niedowierzaniem.
-Nie -potwierdził z uśmiechem.
-Czyli zostaje?- upewniła się. Nie mogła w to uwierzyć. 
-Na to wygląda.
-Dobrze jej dowaliłaś! - odezwał się nagle Aaron, z podłym błyskiem w oku, na co cała drużyna wybuchnęła śmiechem, a wszyscy kibice zebrani w Pokoju Wspólnym podnieśli zadowolone okrzyki.  Nagle nastrój się zmienił, a atmosfera znacznie się rozluźniła. To była chyba najweselsza przegrana Gryffindoru jaką przeżyła.
Miała ochotę skakać z radości, jednak poczuła jakby nogi odmówiły jej posłuszeństwa i z ulgą opadła na najbliższy fotel.
Wyszczerzyła zęby w uśmiechu. Chciała mu podziękować, ale z tego całego szczęścia nie potrafiła się odezwać. Jednak wiedziała po jego minie, że to zrozumiał.
-No to przynajmniej nie będziemy musieli szukać nowego szukającego - stwierdził James Potter przechylając się przez oparcie sofy. Jego czarne włosy jak zwykle sterczały we wszystkie strony, a oczy o barwie czekolady przez chwilę uważnie obserwowały jakiegoś dzieciaka  siedzącego samotnie w kącie pokoju. Miał identyczne włosy co on, ale Ivy zupełnie nie zwracała uwagi na nic poza jej drużyną.
-Za to Mcgonagall będzie musiała poszukać nowego komentatora - powiedział Vince z dziwną miną.
-Jak to? - zapytali wszyscy.
-Słyszałem jak Mcgonagall się na nią wydziera. To będzie chyba koniec jej  kariery - dodał z mściwym uśmieszkiem
Gryfonii krzyknęli radośnie. 
-O, właśnie. Switch chce cię widzieć - dorzucił
Ivy nieco zbladła. Switch...Najbardziej nerwowa i surowa nauczycielka na całym świecie i zarazem opiekunka ich domu....
Jej wesoły nastrój nagle gdzieś się ulotnił.


                 *  *  *                                 
                                                                         

Po lekcjach poszła do biblioteki, by odrobić szlaban, który dostała za zachowanie na meczu. Pierwszy szalaban w jej życiu! 
Może nie była tym zachwycona, ale czuła też coś w rodzaju mściwej satysfakcji. Dostrzegała też inne dobre strony. Po pierwsze mogło jej się trafić coś gorszego jak na przykład czyszczenie nocników w skrzydle szpitalnym, a po drugie może znajdzie jakąś ciekawą książkę. "Nie jest najgorzej" -pomyślała, jednak zaraz przekonała się jak bardzo się myliła..

-Cześć -  niespodziewanie usłyszała za sobą znienawidzony głos.

Odwróciła się. Zza regału wyszła Abigail trzymając w dłoniach chyba najgrubszą księgę jaką kiedykolwiek widziała. Ręce trzęsły jej się z wysiłku, ale dziewczyna nie dawała tego po sobie poznać.
-Dostałaś szlaban? -spytała, nie odrywając wzroku od makabrycznej ilustracji - och, to naprawdę okropne! Widziałaś jak nogi mu się pokrzywiły? To napraw...
-Co ty tu robisz? -spytała ostro Ivy. 
-Jak to co? Odrabiam szlaban tak samo jak ty - odpowiedziała Abigail trochę obrażonym tonem - No i nie jestem już komentatorką. -  dodała smętnie, lecz po chwili kontynuowała z promiennym uśmiechem - Ale w następnym roku znowu się zgłoszę się i na pewno mnie przyjmą! A co do meczu to może faktycznie odrobinkę przesadziłam, ale przynajmniej było zabawnie! 
-Zabawnie? - syknęła Ivy czując, że znowu traci nad sobą panowanie - przez ciebie przegraliśmy!
-Nie będę kłamała, ze jest mi przykro - powiedziała z trudem odkładając książkę na miejsce - Dostałam nauczkę, zapomnijmy o tym.
Ivy właśnie zamierzała na nią nakrzyczeć, jednak w tym momencie przyszła bibliotekarka z naręczem wielkich książek
-To do Działu Ksiąg Zakazanych - oznajmiła, kładąc je na stoliku i wróciła za biurko
-Świetnie - warknęła Ivy i wzięła połowę książek ze stolika. Poszła szybkim krokiem do miejsca wskazanego przez bibliotekarkę, nie zważając na Abigail. Miała ją głęboko w nosie.
Otworzyła drzwi i weszła do środka, a Abigail za nią. Milczała, a więc najwyraźniej była obrażona. "I dobrze" - pomyślała Gryfonka.
Ivy i Abigail nigdy tutaj nie były, ale nie marnowały czasu na zwiedzanie, bo ten dział wyglądał tak samo jak inne. Różnił się chyba tylko tym, że na książkach było więcej kurzu i było nieco mroczniej. 
Ivy spojrzała na tytuł pierwszego tomu na stosie. " Najstraszniejsze klątwy i uroki znane czarodziejom". Ze znudzeniem przewertowała książkę, ale nie było ani jednego makabrycznego obrazka. Westchnęła i włożyła książkę na półkę z napisem "Zaklęcia i uroki". Abigail robiła to samo, ale nawet nie przeglądała ciężkich publikacji, najwyraźniej była zbyt przygnębiona. 
Następna książka również byłą poświęcona urokom, a jej tytuł głosił: "Jak pognębić swoich wrogów za pomocą magii". Ivy  z zainteresowaniem otworzyła ciężki tom pokryty czarną skórą, z zamiarem znalezienia czegoś na Abigail. Wszystkie zaklęcia były długie i skomplikowane, więc odłożyła ją na miejsce.
Żadna z nich nie wiedziała ile dokładnie już tutaj siedzą,  ale praca zdawała się nie mieć końca, gdyż bibliotekarka ciągle dokładała im nowe książki.
-Moje ręce! - jęknęła Abigail, machając nimi jak wiatrak- wcale ich nie czuje!
-Ja też - mruknęła zmęczona  Ivy, zapominając, że postanowiła z nią normalnie nie rozmawiać. Natychmiast się zreflektowała- Ale słabeusz z ciebie!
-Chyba z ciebie -odparła Abigail słabo.
-Wmawiaj sobie - powiedziała Ivy bez szczególnego zapału, siadając na szczeblu drabiny, na którą musiały się wspinać by włożyć ciężkie egzemplarze na wyższe półki. 
Abigail już zmierzała w jej kierunku z naręczem książek, gdy nagle potknęła się o nie zawiązane sznurówki.
Ivy odruchowo podeszła do niej, by jej pomóc. Natychmiast opanowała ten odruch i udała, że zrobiła to po to by pozbierać książki, które upadły na ziemię. Zebrała je i położyła na stoliku odwracając się do niej plecami. Wzięła jedną z ksiąg i włożyła na właściwe miejsce. Zauważyła, że Abigail ciągle leży na ziemi w tej samej pozycji. Ivy pokręciła głową z nie dowierzaniem.
- Wstawaj! Przecież bolą cię ręce, a nie nogi. - stwierdziła, nawet się nie odwracając- Nie rób sobie tutaj leżanki tylko mi pomóż!- dodała, zaciskając zęby z wysiłku przy wkładaniu wielkiej księgi, grubej na co najmniej tysiąc stron.
-Tutaj coś jest! - powiedziała Abigail, zaglądając pod jeden z regałów
-Co? Znowu masz zwidy? – spytała zgryźliwie Ivy, nawet nie przerywając pracy.
-Tutaj coś jest, zobacz!
-Żartujesz sobie - stwierdziła sceptycznie, kładąc szkarłatna księgę między jedną, która była zimna niczym lód i drugą w złotej oprawie
-Nie żartuję! Sama zobacz.
Ivy spojrzała na nią nieufnie. Abigail ciągle leżała na ziemi i wpatrywała się w to coś co niby było pod regałem. Jednak po chwili ciekawość wzięła górę i Ivy podeszła do półki. Kucnęła i schyliła głowę. Faktycznie coś tam było. Wyglądało jak niewielka wypukłość w podłodze i jeszcze coś czego w tym ciemnościach nie potrafiła rozpoznać.
-Strasznie ciemno, nic nie widać - szepnęła Abigail, mrużąc oczy by coś dostrzec.
-Co to jest? - mruknęła Ivy również przymykając powieki, jakby to miało w czymś pomóc.
-W tym świetle to  wygląda trochę jak zdechła mysz... co to może być? Od razu mówię, że nie włożę tam ręki.
Ivy walnęła się w czoło i sięgnęła do kieszeni szaty, która była już trochę przykurzona od leżenia na posadzce i wyciągnęła z niej różdżkę.
-Lumos.
Koniec różdżki zabłysnął bladym światłem. Sięgnęła dłonią pod mebel i teraz dostrzegła, że to co Abigail z początku wzięła za zdechłą mysz, było metalową kłódką od starej klapy w podłodze. Ivy głośno zaczerpnęła powietrza, a Abigail natychmiast podniosła się z ziemi.
-Ciekawe co jest w środku? Odejdź , zamierzam odsunąć ten regał – zawołała, z zapałem podwijając rękawy.
-Nie drzyj się tak!
Ivy wstała i stanęła tuż przed nią zastanawiając się czy mówi serio. Jednak, gdy spojrzała na jej zaciśnięte pięści i zacięty wyraz twarzy uznała, że nie żartuje.
-Zwariowałaś?! Ktoś na pewno to zauważy! - szepnęła nerwowo i złapała ją za rękę, w której trzymała różdżkę.
-O co ci chodzi? Puszczaj mnie! - wykrzyknęła i wyrwała się z jej uścisku - nikt tego nie zobaczy drzwi są zamknięte. A zresztą mogę robić to co mi się podoba.
-Nie możesz!
-A niby dlaczego? -prychnęła Abigail, zakładając ręce na piersi
-Bo mówię ci że bibliotekarka nas przyłapie i dostaniemy jeszcze większy szlaban!
Oddychała szybko, czując coraz większą złość.
- Mów sobie dalej - powiedziała lekceważąco Abigail i zamachnęła się różdżką- Wingardiu...
-Nie! - zawołała Ivy i  wytrąciła jej różdżkę z ręki.
-Co ty wyrabiasz?!- Abigail podniosła swoją różdżkę z podłogi
-Co TY wyrabiasz!- poprawiła ją Ivy - Nie chce mieć przez ciebie problemów! Proszę odsuwaj sobie ten regał, ale nie przy mnie.
Abigail nie zdążyła nic powiedzieć, bo do sali weszła wściekła biblotekarka.
-Słyszałam jakieś krzyki - powiedziała surowo i zmrużyła oczy.
-Tylko rozmawiałyśmy – skłamała lekko Abigail 
-Chciałam wam oznajmić, że na dzisiaj to już koniec, jutro przyjdziecie o tej samej porze. Wracajcie do dormitoriów, zamykamy bibliotekę.
Zrobiły tak jak powiedziała pani Beckett. Po drodze ani razu się nie odezwały, dopiero w miejscu, w którym ich drogi miały się rozejść Abigail powiedziała jadowicie
-No to cześć - i poszła w kierunku schodów do podziemi.
Ivy patrzyła na nią dopóki nie znikła z pola widzenia. Coś w jej tonie kazało jej zachować czujność. Ona coś kombinuje. Była tego pewna.

 -----------------------------------

Mamy nadzieję, że wam się podoba. Bardzo cieszymy się, że w ogóle ktoś tutaj wchodzi i że piszecie komentarze. Naprawdę nie wiecie jak wiele to dla nas znaczy. Obiecujemy, że  w następnym rozdziale będzie więcej akcji. :)

18 komentarzy:

  1. Super. Bardzo mi się podoba twój blog.

    OdpowiedzUsuń
  2. Coraz ciekawiej. U mnie też nowa notka ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mi się podoba! Czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Robi się ciekawie, nie mogę się doczekać kolejnej notki :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pięknie, jak zwykle! Umieszczę Wasz blog w linkach na moim blogu, który jak na razie się tworzy ;).
    Życzę weny!
    :D
    harry_potter13@onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialnie piszeszecie :D Czasami mogłybyście zwrócić troszkę większą uwagę na opisy miejsc, rzeczy, osób itd., mimo to wasze opowiadanie to w wielkim skrócie po prostu cud, miód i orzeszki :]

    Pierwszy raz zajrzałam tu gdzieś 2tygodnie temu i codziennie zaglądałam czy nie pojawi się jakaś nowa notka ;> Jak dla mnie piszecie za rzadko.. chociaż piszę to raczej jako niemogąca się doczekać czytelniczka niż pisarz (pisałam kiedyś, a właściwie dawno temu.. i wiem, że zamieszczanie fragmentarycznych, niedopracowanych, napisanych w pośpiechu rozdziałów to nie jest najlepszy pomysł).

    Więc piszcie w swoim tempie, choćby co miesiąc byle byście pisały ;], bo inaczej będzie z wami bardzo źle (odczujecie gniew i zawód mnie oraz wielu osób.. zaglądających na tego bloga) :P, ale przecież nic na siłę...

    Hm co do akcji to robi się coraz ciekawiej, chociaż mnie dalej trochę zastanawia prolog,

    Tak, tak też niemogę się doczekać następnego rozdziału ;]

    PS. No dobra koniec tej mojej przemądrzałej gadaniny (a raczej pisaniny czy czegokolwiek)... już wam nie przynudzam :P

    Jedyne co mogę zrobić, żeby was jakoś wesprzeć to
    życzyć chęci, weny i determinacji..
    i ogólnie wszystkiego najlepszego..

    ...no dobra miałam się nie rozpisywać.. i dać już wam święty spokój...

    Wszystkiego naj jeszcze raz..
    Niniel

    OdpowiedzUsuń
  7. Ajaj.. jak zwykle nie sprawdziłam tego co przed chwilką napisałam ;/
    Mam nadzieję, że mi wybaczycie błędy ort. w moim nieco przydługaśnym komencie.. ;]
    Niniel

    OdpowiedzUsuń
  8. http://diario-anabelle.blog.onet.pl/ Drugi rozdział. Zapraszam do czytania i komentowania :)Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. nie przepadam za Harrym Potterem, ale Wasze opowiadanie jest ciekawe :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wow.Super.Normalnie jak prawdziwa książka!Baaaaaaaardzo mi sie podoba.Jesteście świetne!Piszcie dalej.Na pewno komuś polecę ten blog:*
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie lubię Harrego Potera ale piszecie bardzo dobrze ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetnie napisane, macie talent ;> fajnie się czyta i jest bardzo ciekawe, będę tu zaglądać częściej ;3

    OdpowiedzUsuń
  13. Genialny rozdział :))
    Oby tak dalej.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ta Abigail kojarzy mi się z Malfoyem. Nie wiem czy to słuszne podejrzenia (chyba nie jest aż tak wredna jak Draco).
    Ale co jest pod klapą? Trzeba czytać dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo fajne i wciągające ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. super rozdział zapraszam do mnie:
    http://szalony-blog.blogspot.com/2011/12/wstep.html#comment-form

    OdpowiedzUsuń
  17. Abigail mnie już tka nie wkurza. Fajny pomysłz e wspólnym szlabanem. Ciekawi mnie ta klapa...

    OdpowiedzUsuń
  18. oooooo...moja ciekawość wzrosła....cudne :D

    OdpowiedzUsuń