niedziela, 3 kwietnia 2011

Rozdział I - „AŻ mecz”




-Iiii......GOOOL!!! - Głos potoczył się echem po widowni. Po prawej stronie rozległy się ogłuszające wiwaty - Kolejny punkt dla wspaniałych Gryfonów! Chociaż nie tak wspaniałych jak Puchoni! Gromkie brawa dla Puchonów!
Tym razem oklaski rozległy się w sektorze ubranym w czarno-żółte  barwy.  No tak to ulubiona komentatorka  Puchonów, Abigail Gray, pomyślała Ivy patrząc na nią z góry.
Powiedzieć  o niej że była irytująca to za mało. Na każdym meczu wręcz uwielbiała dokuczać zawodnikom innych drużyn i wytrącać ich z równowagi. Robiła to na swój własny „niewinny” sposób. Jej żarty na pewno nie były tak obraźliwe, co wyśpiewywane w tym momencie piosenki Ślizgonów, jednak ciężko było je ignorować, kiedy wykrzykiwała je na całe gardło, w dodatku przez mikrofon.
Ivy zaczęła rozglądać się za zniczem....Musi go znaleźć, musi.... Inaczej ich szanse na zdobycie pucharu znacznie spadną. 
W tym czasie Abigail jak zwykle zaczęła swoją wesołą paplaninę:
-A wiecie co? Ostatnio widziałam jak pałkarz Gryfonów całował się w komórce na miotły z...- tutaj przerwała z premedytacją- ...A to  zachowam dla siebie!- zaśmiała patrząc na zdezorientowane miny pałkarzy -wcale bym się nie zdziwiła gdyby... – mówiła ze szczerym uśmiechem na ustach, gdy nagle wyraz jej twarzy się zmienił ,a  jej dłonie przestały dziko gestykulować- ... O, tam jest znicz!- wykrzyknęła nagle i wskazała jakiś punkt na niebie.
Wszyscy uczniowie i nauczyciele zebrani na stadionie spojrzeli w tamtym kierunku łącznie ze starą, jednak ciągle żwawą dyrektorką. Szukająca Gryfonów, Ivy Hunter ruszyła w tamtą stronę.
-Ha, ha nabrałam cię! – zawołała do Ivy, a Mcgonagall spojrzała na nią groźnie - Przepraszam nie mogłam się powstrzymać Pani Dyrektor! – Jednak ta wcale nie wyglądała na udobruchaną jej przeprosinami, Abigail bojąc się reakcji profesorki zawołała szybko, jakby to miały być ostatnie słowa w jej życiu: - Dalej, Puchoni dalej!
Gryfoni spojrzeli na nią spode łba. Szukający Puchonów pomachał przyjaźnie do rudowłosej dziewczyny na stanowisku komentatora.
Nagły podmuch zimnego wiatru sprawił, że kibice dokładniej opatulili się swoimi płaszczami, a Abigail zaszczękała zębami.
-Uwaga! Apel do szukającej Gryfonów! Szukaj tego znicza szybciej, bo nie napisałam jeszcze eseju z transmutacji i muszę go skończyć dzisiaj! Aha, i jest jeszcze strasznie zimno jakbyś nie zauważyła! Słyszysz Ivy? Gdzie ty w ogóle jesteś?
Ivy mocniej zacisnęła skostniałe dłonie na rączce miotły i jak gdyby nic poleciała dalej. 
-O tutaj jesteś! A...
-Gray komentuj mecz, a nie zajmuj się szukającą Gryfonów!-wrzasnęła dyrektorka do mikrofonu nim zdążyła dokończyć, co wywołało salwę śmiechu na trybunach.  
-Ależ ja tak ją lubię, pani profesor! Ale ona nigdy nie odpowiada mi, kiedy mówię jej cześć na korytarzu... Ciekawe dlaczego?- spytała z miną niewiniątka. Z żółtego sektora ponownie rozległy się śmiechy.
Na chwilę umilkła, a Gryfoni  mogli wreszcie zacząć spokojnie grać.
Ivy wzięła głęboki oddech i policzyła do dziesięciu.  Zamknęła oczy, by się uspokoić. Powinni wyrzucić tak beznadziejnego komentatora! Pomyślała ze złością, kto ją w ogóle zatrudnił?!. Ale spokojnie, teraz nie może się zdenerwować.. Nie będzie zwracać na nią uwagi.
-Co ty wyprawiasz?!
Po zirytowanym głosie poznała, że to bramkarz i zarazem kapitan, drużyny Matt Wilson. Jak na komendę otworzyła oczy. Nie wyglądał na zadowolonego, a ona była przerażona i zła jednocześnie. Zawisnęli w powietrzu na chwilę zapominając o meczu.
-To przez tą Gray! Nie daje mi grać!- Krzyknęła wzburzona.
Matt ze złością wskazał na boisko. Oddychał szybko, a jego niebieskie zwykle spokojne oczy o wyrażały zdenerwowanie.
-Nie obchodzi mnie jakaś tam komentatorka! Rób co masz robić, bo jak nie to wylecisz z drużyny!
Ivy  poczuła się dotknięta do żywego. Gwałtownie odgarnęła długie, jasne kosmyki włosów z twarzy i wykrzyknęła:
-No to świetnie! Na pewno znajdziesz kogoś sto razy lepszego ode mnie. Powodzenia w poszukiwaniach! Możesz zacząć od dzisiaj!
-Może naprawdę powinienem? – spytał, skupiając wzrok na jej twarzy.
-A może Gray by się nadawała z tym jej sokolim wzrokiem i refleksem, którego na pewno jej nie brak?- Zadrwiła. Była naprawdę zdenerwowana i nie zdawała sobie sprawy z tego co mówi.
-A wiesz to całkiem niezły pomysł! Może się jej zapytam?- warknął
-To idź droga wolna! Na co czekasz?!- wrzasnęła wściekła
Mierzyli się wzrokiem. Zawodnicy obu drużyn nie przerwali gry, ale to nie znaczyło, że nie zauważyli ich sprzeczki. Zresztą tak samo jak kibice, którzy dla odmiany wskazywali na nich palcami i szeptali coś między sobą, co chwilę wybuchając śmiechem. 
-Bramkarz opuścił swoje stanowisko na rzecz pogaduszki z szukającą Gryfonów! – rozległ się teatralny głos Abigail, która najwyraźniej też to zauważyła. - Czyżby nowy romansik? A może po prostu małe spięcie? Kapitan Gryfonów, Matt Wilson wrzeszczy właśnie na pannę Hunter! Co za emocje! A tak w ogóle dzięki za dwie darmowe bramki Matt!
Na trybunach rozległ się głośny śmiech, wśród, którego wyraźnie odznaczał się ryk Ślizgonów, którzy – co już było chyba tradycją – byli najmniej lubianymi uczniami w szkole.
Słysząc to ocknęli się i zirytowani wrócili na stanowiska.
-I ład znów zagościł w drużynie Gryfonów! 60 punktów dla Puchonów –Informowała radośnie Abigail -  Gryfoni nieco mniej.  Chociaż nie, dużo mniej 39 punktów!- wszyscy spojrzeli na nią dziwnie i dopiero wtedy zrozumiała swój błąd- przepraszam za pomyłkę 30! Jak mogłam się tak pomylić?  Kim podaje kafla do Emily. Emily leci do bramek Gryfonów ii....Nie ma gola, ale mimo wszystko brawa dla cudownej zawodniczki. Nie każdej się trafia taki talent. No na przykład weźmy sobie taką...
-Gray!
-Już dobrze pani profesor... W nawiązaniu do poprzedniego tematu Ivy Hunter szuka znicza, bezskutecznie.
Z ust kibiców ubranych w czerwono- złote szaliki rozległy się oburzone krzyki.
Tego już było za wiele. Ivy nie wytrzymała i podleciała do komentatorki strącając ją z siedzenia. Abigail przechyliła się do tyłu i spadła poziom niżej na ławki zajmowane przez kibiców. Puchoni zdumieni, patrzyli na tą scenę z otwartymi ustami. 
-Hej! To niesprawiedliwe!- krzyknęła Abigail zaskoczona jej zachowaniem i jednocześnie próbując dźwignąć się na nogi.
-A to za te głupie komentarze- odparła jadowicie i wzleciała w powietrze.
Ivy wróciła na miejsce. Jednak zauważyła, że zawodnicy obu drużyn powoli lądują na ziemi. Postacie w szkarłatnych szatach przygarbione powlekły się do szatni.
Gdy zaczynało do niej docierać co właśnie się stało została potrącona przez szukającego Puchonów, który tryumfalnie wymachiwał zniczem. Krzyki zwycięskiego domu niosły się echem po  pustoszejącym stadionie. 
Przez chwilę była w szoku, ale kiedy schodziła z miotły jego miejsce zastąpiła wściekłość, żal i smutek.
-PUCHONI WYGRALI MECZ!!!- rozległ się głos Abigail, która jeszcze nawet się nie podniosła, a już krzyczała jak opętana.  Oklaski kibiców zagłuszyły jej radosne okrzyki.
To był pierwszy w jej życiu mecz! Tyle ćwiczyła, by przegrać i to w tak żałosny sposób! Ze wstydu chciała się zapaść pod ziemię.
Na myśl, że nie uniknie spotkania z drużyną poczuła taką rozpacz i zażenowanie jakiego jeszcze chyba nie doświadczyła, ale najbardziej bała się reakcji  kapitana.. Chyba miał rację co do niej. Chyba się nie nadawała. Co ona sobie myślała? 
Powoli powlekła się do zamku nawet nie wchodząc do szatni, by się przebrać.
Nagle niebo przeszyła błyskawica i z ciemnego nieba runął deszcz. Uczniowie skryli twarze w głębokich kapturach szat i schowali się przed  wodą i hulającym wiatrem w murach zamku,
Rzewne łzy skryły się w kroplach deszczu uderzających o policzki.


*  *  *



Na szczęście zamek był pusty, kiedy szła do swojego dormitorium, więc nie musiała słuchać uszczypliwych komentarzy pod swoim adresem z ust Ślizgonów.  Puchoni nie mieli tak złośliwej natury i mimo tego, że cieszyli się z wygranej czasem posyłali jej smutny uśmiech, który zapewne miał podnieść ją na duchu. Może było to tylko złudne wrażenie, ale kiedy podała  Grubej Damie hasło wydawało jej się, że zobaczyła wrogie spojrzenie namalowanych na starym płótnie oczu. Miała ochotę się gdzieś schować i już nigdy nie wyjść . Położyła się w miękkim łóżku i zakryła głowę poduszką, by zagłuszyć  radosne wiwaty dochodzące z zewnątrz.
Nagle usłyszała jak drzwi się otwierają. Domyśliła się, że to jej współlokatorki. Nie chciała ich teraz widzieć. Nie chcała nikogo widzieć.
-Nie przejmuj się - powiedziała Rose pocieszającym tonem - następnym razem na pewno będzie lepiej.
Ivy podniosła głowę. Jej zwykle jasno niebieskie oczy były teraz szare jak niebo na zewnątrz i zaczerwienione od płaczu. Rose aż serce się krajało na ten widok i również poczuła żal. Nie obchodził ją Quidditch i nawet nie znała jego zasad, ale nie potrafiła znieść gdy ktoś płakał.
-Wątpię, aby był następny raz- odpowiedziała, starając się mieć obojętny wyraz twarzy, co wcale nie było łatwe.  
-To tylko mecz. – powiedziała pocieszającym tonem. Jeśli myślała, że to pomoże to była w błędzie.
-„Tylko”? To AŻ mecz, Rose! Ty nic nie rozumiesz! – wyrzuciła z siebie Ivy, łamiącym się głosem. Znowu wtuliła twarz w poduszkę i głośno pociągnęła nosem. Nie chciała żeby Rose ją taką widziała. 
-No tak jak zwykle. Przesadzasz w emocjach. Porostu się tym nie przejmuj i przestań smarkać w poduszkę.  Szło ci dobrze, gdyby nie ta komentatorka....- rzekła Rose, spuszczając wzrok i zaraz dodała weselszym tonem – Z zresztą  liczy się tylko zabawa, tak?
- Nie smarkam w poduszkę, a ona nawet nie jest zawodniczką, a przez nią zawaliłam mecz!
Zerwała się z łóżka i zanim Rose zdążyła coś powiedzieć wyszła z dormitorium. Chyba jeszcze nigdy nie czuła się tak upokorzona, przygnębiona i winna. 

20 komentarzy:

  1. OOOO! Jestem pierwsza, przynajmniej pierwsza komentuje xD. Rozdział świetny! Znalazłam tylko jeden błąd: Aha, i jest jeszcze strasznie zimno jakbyś niezauwazyła! PO prostu starasz się szybko pisać... Ale jest bdb, nawet cel. Nota rzeczywiście żartobliwa. Czekam z niecierpiętliwością na nową notkę.
    Pozdrawiam!
    harry_potter13@onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Nota jest spox, ale mogłabyś dodać jakieś zdjęcia bohaterów i ich oppisy :).
    Będę wpadać tu częściej!

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny rozdział jestem ciekawa co wydarzy się dalej ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobry tytuł! Nie za długi, nie za krótki, zapadający w pamięć. Świetny blog! Powiem ci, że nie przepadam za Harrym, ale mnie tym zaciekawiłaś. Zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super blog świetne opowiadanie
    Lubię blogi na czarnym tle i super nagłówek oraz piękny tytuł bardzo mi isę podoba możesz dac znac jak napiszesz więcej
    Bella z blogu:
    http://niezwykli.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  6. nie przepadam za Harrym, ale podoba mi się Twój styl pisania. Twoje opowiadania potrafią wciągnąć xD dodaje się do obserwatorów ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. fajne tło bloga lubię ciemne tła i opowiadanie także super takie wciągające
    zapraszam do mnie
    http://opisy-na-gg-isabeli.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  8. Superowe opowiadanie Podoba mi się
    Zapraszam na
    nessicullenzmierzch.bloog.pl do Księgi Belli
    i na niezwykli.blog.onet.pl
    Buziaczki:***********
    No i wspaniały blog

    OdpowiedzUsuń
  9. Extra. Dodaje cię do obserwowanych. Zawsze lubiłam Harrego Pottera i Hogwart ;-) To mój blog: http://koffina.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. bardzo fajny blog
    nienormalna z http://kolorowyswiatnienormalnej.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciekawie się zapowiada. Jestem ciekawa jak to dalej się potoczy.....

    OdpowiedzUsuń
  12. Odpowiem na twój komentarz na moim blogu.
    Czechów znam od dawna, ale to znajomi moich dziadków, a nie moi (oboje są pod 90 lat), ale parę razy u nich byłam i poznałam ich prawnuków. Rok temu przez 3 dni była u mnie Niemka z wymiany, przez cały czas rozmawiałyśmy po angielsku i po jakimś czasie wszystkie możliwe tematy zaczęły nam się wyczerpywać. Mój tata pracuje w niemieckiej firmie i jak pojechał do Niemiec, bardzo mu pomogła taka Niemka z polskimi korzeniami, bo mówiła po polsku. Raz jak u nas była to długo z nią rozmawiałam. Była na rocznej wymianie w Nowym Jorku!

    OdpowiedzUsuń
  13. Zapomniałam dodać.
    Połamania nóg na testach (ja mam 3 dni wolnego!).

    OdpowiedzUsuń
  14. Super blog. Kocham historie z HP.
    wpadnij do mnie: bad-you.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Biedna Ivy...Mam nadzieję, że wszystko się ułoży i Matt nie wyrzuci jej z drużyny.

    OdpowiedzUsuń
  16. Nigdy nie czytałam blogów o tej tematyce ale chyba czas zacząć :)
    Porażka głównej bohaterki na początek... Od czegoś zacząć trzeba :D Komentator nieźle roztrzepany. Lecę do next...

    OdpowiedzUsuń
  17. Super się zaczyna i przyjemnie się czyta :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Ale ta Abigail wkurzająca... wspolczuję Ivy. Już ja polubiłam.

    OdpowiedzUsuń
  19. jest świetne, ale przeszkadza mi, że nie robisz akapitów . ;c

    OdpowiedzUsuń
  20. P-E-R-F-E-K-T. Rozdział świetny ;) zabieram sie za nastepne

    OdpowiedzUsuń